Urodziny bloga + bonus.

____________________________________________________
Tym razem notkę dodam na początku.
Czemu? Bo chcę mieć pewność, że czytelnicy ją zawauwżą. :3
Chciałabym wam podziękować.
Dziś mija pierwsza rocznica mojego bloga i nie okłamując się wiem, że bez was nie udałoby mi się prowadzić go aż po dzisiejszy dzień.
Jestem bardzo wdzięczna za otrzymane wsparcie, za docenianie tego co piszę, za wymienianie moich błędów i ogólnie za to, że jesteście tu ze mną.
Mam nadzieję, że za rok ponownie będę mogła podziękować wam za obecność. :)
Jeszcze raz dziękuję :*
HoshiMatsura.
______________________________________
     Mam dla was taki króciutki bonus jako prezent ;*
__________________________________________________________
BONUS
Do "Arive or Dead"
"FICTION"
1 wrzesień 2006 rok.
Zawsze myślałem , że studia będę wybierał razem z Tsukim. Wiecznie powtarzaliśmy, że pójdziemy na nie razem.Mimo różnicy w świadectwach, mimo różnicy w zainteresowaniach i mimo różnicy w ambicjach.
Chcieliśmy spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Wszyscy śmiali się, że to się nie uda, jednak My w to wierzyliśmy. Ludzie myśleli, że nie pójdziemy na nie razem, przez wcześniej wymienione inności. Nikt nie pomyślał, że zostaniemy rozdzieleni przez śmiertelną chorobę mojego, teraz już byłego chłopaka.
Od naszego rozstania minęły trzy miesiące, teraz szedłem do nowej szkoły, zaczynałem nowy rozdział życia i zdawać by się mogło, że stary zostawiam za sobą, jednak nie potrafiłem tego zrobić. Nie potrafiłem zapomnieć. Przez co w danym rozdziale po prostu utknąłem.
Tak jak w książce. Kończysz na którymś rozdziale, mimo że ta wciąż się nie skończyła. Po jakimś czasie chcesz do niej wrócić jednak nie potrafisz, bo magia uciekła.
Codziennie budziłem się z wrażeniem, że ostatnie miesiące mojego życia, były tylko złym snem. Jednak to rzeczywistość, z której nie mogę się wybudzić. Odniosłem wrażenie, że jedynie patrze na tworzącą się historie, jakby nie dotyczyła ona mnie.
Jadłem mało, spałem jeszcze mniej, rzadko gdziekolwiek wychodziłem, ignorowałem prośby i wsparcie przyjaciół, którzy powoli odsuwali się odemnie.
W końcu nadszedł dzień, gdy dotychczas przyglądający się z boku rodzice zdecydowali się zainterweniować. Nigdy nie byliśmy ze sobą blisko, jednak skoro każdy znający mnie chociażby z widzenia zauważał, że w moim życiu dzieje się coś złego, to i oni wreszcie to dostrzegli. Bądź co bądź mieszkaliśmy pod jednym dachem i byłem ich najmłodszym potomkiem. To do czegoś zobowiązywało.
Nadszedł czas na rozmowę, którą niejednokrotnie już przerobiłem z Iseim, z Izumi jak i z rodzeństwem. Trzeba po prostu uśmiechnąć się i udać, że wszystko jest w porządku.
Był to pierwszy dzień moich studiów, który nieco odciągał mnie od smutnych myśli.
Zajrzałem do kuchni, w której siedzieli obaj moi rodzice. Kłótnie między nimi powoli ustawały, albo po prostu nie zauważałem ich przez to co przeżywałem od dłuższego czasu.
Odejście Mojej pierwszej miłości.
Rodzice spojrzeli na siebie nawzajem, a potem matka podała mi jabłko, po które zamierzałem sięgnąć. Nogą odsunęła mi krzesło między nimi, cały czas pijąc kawę. Ojciec odłożył jakieś papiery, którymi zajmował się co ranek.
Po tym własnie zrozumiałem, że coś się stało.
Nie zmieniając obojętnego wyrazu twarzy usiadłem i ugryzłem kawałek czerwonego owocu.
-Chyba powinniśmy porozmawiać. - Zaczął ojciec, z którym miałem nieco lepsze stosunki. Nie były idealne, Ba! Nie zaliczały się nawet do dobrych, jednak były lepsze niż z matką.
- W ostatnich miesiącach bardzo ucichłeś. Nigdy nie byłeś wygadany, ale nie bywałeś taki przybity. - Wyjaśnił, zginając, to prostując róg jednej z kartek ze stosu.  - Sąsiedzi się o ciebie pytają, a rodzeństwu nic nie mówisz. Jako twoi rodzice powinniśmy wiedzieć co się dzieje... - Wzniósł zarzut, nie patrząc na mnie. Kobieta za to wzrok wbity miała w kubek. Prychnąłem. Wiedziałem, że chodzi im o przyjaciół i niezmiernie wścibskich znajomych. Wstydzili się, że nie wiedzą nic o swoim synu, że przez swoje ciągłe kłótnie pominęli bardzo trudny etap w jego małym świecie.
- Nie powinniście. To, co dzieje się w moim życiu jest moją prywatną sprawą. - Warknąłem odchylając się na krześle.  - Wy nawet nie chcecie wiedzieć. - Dodałem, patrząc na nich z obrazą.
- Oczywiście, że chcemy. - Tym razem odezwał się drugi z moich rodziców, patrząc na mnie bez tej swojej codziennej, nieodłącznej pewności.
-Ta rozmowa jest bezsensowna. - Mruknąłem. Chciałem to szybko skończyć i iść do szkoły. Wziąłem swoje śniadanie w dłoń i wstałem. Gdy byłem już przy drzwiach poczułem ostre szarpnięcie za nadgarstek.
- Nie złość mnie, gówniarzu- Ojciec mówił na tyle cicho by nie zainteresować reszty domowników. -  Nie rozumiesz, że mamy przez ciebie problemy?! - Tym razem podniósł głos i zacisnął dłoń tak mocno, że byłem pewien iż powstaną brzydkie ślady na moim nadgarstku. Usłyszałem w pobliskim salonie jakieś kroki.
- Chcesz wiedzieć co się stało? - Odpowiedź zaskoczyła nawet mnie. Byłem zmęczony, smutny, zdołowany i zrezygnowany. Nie myślałem racjonalnie, chciałem po prostu spokoju. Nastała niezaprzeczalna cisza. Moi rozmówcy czekali na moje wyznanie. - Mój chłopak umiera i nie chce ze mną rozmawiać. - Nawet się nie zająknąłem, powiedziałem to niesamowicie pewnym siebie głosem.  Czyjś chód ustał. Najpewniej osoba, bądź osoby w pokoju obok usłyszały moje słowa. W pierwszej chwili, żaden ze starszych się nie odezwał. Gdy zacząłem myśleć o ucieczce z kuchni, wszystko jakby ponownie ożyło. Usłyszałem głośny plask, po czym poczułem pieczenie na prawym policzku. Jabłko wypadło mi z dłoni i poturlało się w stronę stołu.
-Słuchaj mnie, Ty cho.. - Problem w tym, że nie chciałem słuchać. Wyrwałem się z uścisku i szybko wyszedłem z pomieszczenia. Słyszałem nawoływania i przezwiska, głównie ze strony ojca. Jednak ignorowałem je. Wiedziałem, że w tym domu nie mam już życia.
Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zwinąłem się w kłębek i schowałem głowę pod poduszką. Może byłem Ciotą, ale nie potrafiłem powstrzymać łez. Bałem się tego co nastąpi.
Chciałem, by Tsuki był tu ze mną. By swoim uśmiechem rozbroił wszystkie Moje problemy, tak samo jak robił to jeszcze trzy miesiące temu. Jak to się dzieje, że wszystko tak szybko mija? Jednego dnia jesteśmy szczęśliwi innego użalamy się nad swoim losem.
Zdarzało mi się zastanawiać, czy gdybym tamtego felernego dnia pokonał swoją ciekawość i zajrzał do szafeczki.. Czy Tsuki wciąż by mnie okłamywał?
Nawet nie wiem kiedy zacząłem sobie wmawiać, że wcale nie jestem sam. Że Tsuki jest tu ze mną. Że mnie obejmuje i obiecuje, że wszystko będzie dobrze.
Że poradzimy sobie, bo jesteśmy razem. A razem jesteśmy gotowi przezwyciężyć wszystko.
Niemal czułem jego ciało przy sobie. W pewnej chwili pomyślałem, że wszystko wróciło do normy, w której jego nie brakuje.
Wydawało mi się, że znów ożyłem. Bo Tsuki okazał się moim życiem, moim światem.
Ale to wszystko..
...To była tylko fikcja...

Komentarze

  1. To jest jedno z najpiękniejszych opowiadań jakie kiedykolwiek przeczytałam. Nie mogę powstrzymać łez ze wzruszenia. Wspaniała historia. Oby takich więcej. Jesteś świetną pisarką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne by było gdybyś napisała kontynuację. Np co się działo z Tsukim przez ten czas albo coś się działo jak się już spotkali. To tylko taka sugestia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet nie wiesz jaka szkoda że ta historia się skonczyła ;-;

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz