Świąteczna mini seria - Część 3/3 : Next Christmas


Dopiero po uspokojeniu rozszalałych myśli jestem w stanie zrozumieć co się stało.
Powiedziałem mu. Co więcej Will to zaakceptował. O nic nie pyta, bo po co? Nie krzyczy, jego głos jest wręcz zadziwiająco spokojny. Uśmiecha się lekko, starając się zachować pozory normalności.
Patrzę na niego przekazując wzrokiem swoje niedowierzanie.
 To takie łatwe?

-To znaczy, że zerwiesz z Lisą? - Pytam cicho, chcąc się upewnić. Czarnowłosy przez chwile milczy, po czym bierze swój kubek w dłonie. Zauważam, że wbił swoje niebieskie oczy w śnieg za oknem. Robię to samo, jednak szybko odwracam wzrok. Mam na dziś dość tej ciemności i zimna panujących na zewnątrz.
- Od razu po powrocie.
- Ale przecież to Twoja narzeczona... Nie kochasz jej? - Podnoszę drugie naczynie i właśnie przez to dostrzegam jak drżą mi dłonie. Na tyle mocno, że jestem zmuszony spowrotem odstawić kubek, by nie spowodować małej, czekoladowej powodzi.
-Jest dla mnie jak siostra, Koji. Myślałem, że to zauważyłeś. Zresztą... To ona nalegała na te oświadczyny, a widziała, że nie jestem pewny. - Mruczy pod nosem. W jakiś sposób trudno mi w to uwierzyć, jest z nią od ponad roku! Może mnie coś ominęło?

W tej chwili jakby coś piknęło w mojej głowie, odsłaniając nowe przejście dla moich myśli. Byłem tak zaślepiony nieodwzajemnioną miłością, że nie potrafiłem dostrzec, że coś w ich związku się zepsuło...
Że nie spędzają ze sobą tyle czasu co wcześniej, że wszystkie ich zachowania względem siebie są mechaniczne, że rozmawiają o wiele mniej, że nie okazują już swojej miłości każdej napotkanej osobie...
To wszystko mnie ominęło.

Chyba nawet dobrze, że zgubiłem się w tym lesie. Inaczej wciąż byłbym ślepy na to co mnie otacza.
- Idziemy spać? - Słyszę jego głos, odwracam głowę w stronę chłopaka widząc jego ciepły wzrok.  Nie posyła już go Lisie. Tylko mnie.
- Tak. - Uśmiecham się lekko. Zdaje mi się, że mężczyzna wie o czym myślę. Uśmiecha się lekko i gładzi dłonią nieco splątane, białe kosmyki moich włosów. Nie w taki sposób w jaki zwykła to robić Lisa. Ona robi to lekceważąco. Jakby chciała pokazać, że zawsze pozostanę gorszy od niej.
-No to wstajemy... - Wzdycha, podnosząc się z miejsca. Kładzie nasze kubki na kominek, rzucając jeszcze, że rano posprzątamy. Czarnowłosy wyciąga w moją stronę dłoń. Chwytam ją prawą ręką, zaś drugą podtrzymuje koce.
Nie jest mi już tak bardzo zimno jak wcześniej. Ciepło też raczej nie, ale jest lepiej.
Will jednym z przykryć owija moje ramiona i ciągnie mnie do siebie za jego rogi. Uśmiecham się lekko gdy nasze wargi spotykają się. Dwudziestojednolatek chyba musiał  poczuć mój gest. Jedną z dłoni mężczyzna zjeżdża na zgięcie w moich plecach i gładzi je lekko.
- Na razie nie mówmy nikomu, dobrze? Załatwię to po powrocie. - Decyduje Will, gdy już odsuwa się ode mnie..
- Ale mogę Pani Nency? - Patrze na niego  prosząco, zaś niebieskooki wydaje się tym zdziwiony.
- Mamie? No... Dobrze, ale nikomu więcej. - Mówi, głaszcząc mnie ponownie. Uśmiecham się i otulam bardziej kocem.
- Chodźmy na Górę. Wszyscy już pewnie śpią. - Obieram właściwy kierunek i już po chwili obaj wspinamy się po cienkich schodach. W pewnej chwili potykam się nawet, o ciągnący się za mną koc, jednak Will przytrzymuje mnie, ratując przed upadkiem.
- Uważaj. Na górze jest jeszcze ciemniej. - Ostrzega, obejmując mnie lekko w pasie. Kiwam głową, zdając sobie sprawę, że faktycznie jest coraz ciemniej. Po znalezieniu się na odpowiednim poziomie właściwie nic już nie widzę. Do łóżek trafiamy właściwie na oślep. Odkładam koce słysząc jak Will dosłownie pada na swoje posłanie, które cicho skrzypi pod jego ciężarem. W tej samej chwili drzwi, które zamknęliśmy za sobą otwierają się, a do środka wchodzi zaspana siostrzyczka mojego przyjaciela. Clara wbija we mnie swoje błyszczące oczy zaś po chwili podchodzi i przytula się. To jedna z niewielu osób z tej rodziny, która jest odemnie niższa. Chodź wraz z siostrą są dość wysokie, jak na swój wiek.
- Mama miała mnie obudzić jak wrócisz. Myślałam, że jeszcze Cię nie ma. - Wyjaśnia pośpiesznie ośmiolatka, podnosząc głowę.
- Wróciłem jakiś czas temu, zresztą na pewno bym wrócił. - Śmieję się cicho, by w jakiś sposób poprawić jej humor. Brunetka wydaje się nieco przygaszona, jednak jestem pewien, że to przez senność jaką odczuwa.
-Clar, powinnaś spać. - Słyszę niezadowolony pomruk czarnowłosego. Kiwam do dziewczynki głową, chcąc jej przekazać, że myślę podobnie.
- Odprowadzić Cię? - Pytam, a otrzymując pełen ulgi uśmiech łapię dłoń dziewczynki i razem wychodzimy z pokoju. Żegna nas prychnięcie Willa, które oboje całkowicie ignorujemy.
- Gdzie byłeś? Długo cię nie było. Mama mówiła, że się zgubiłeś. - Zagaduje mnie brunetka, gdy wchodzimy do sypialni, którą dzieli z bliźniaczką. Od razu rejestruję, że ta już śpi w dwuosobowym łóżku. Moja towarzyszka od razu wskakuje po drugiej stronie.
- Faktycznie, ale Will i Lisa mnie znaleźli. - Wyznaję, przykrywając bardziej śpiącą dziewczynę, obchodzę łóżko i przykrywam kołdrą także jej siostrę, która uśmiecha się do mnie lekko. - Czemu tu tak zimno? - Pytam kręcąc głową. Ośmiolatka wzrusza ramionami, ale ja już wiem o co chodzi. - Macie źle zamknięte okno... Po co je otwierałyście? - Kręcę głową, naprawiając błąd niedomkniętego przedmiotu.
- Chcieliśmy zobaczyć gdzie wszyscy poszli.
- Rozumiem, ale nie otwierajcie Go więcej. Dobranoc, Clara. - Uśmiecham się i całuję dziewczynkę w czoło. Po usłyszeniu pożegnania zamykam za sobą pokój i idę do tego powierzonego mnie.
Z siostrami Willa także jestem bardzo blisko. Znam je od ich narodzin. Są dla mnie jak prawdziwe siostry, które po prostu mieszkają nieco dalej odemnie.
-Przykryj się dobrze, bo ma padać śnieg. - Słyszę od razu głos przyjaciela. Jakimś cudem udaje mi się trafić do łóżka. Dopiero wtedy odpowiadam.
-Yhym, śpij dobrze- Mruczę i wtulam się w poduszkę. Zasypiam momentalnie, słysząc odpowiedź czarnowłosego. Mówi coś jeszcze, ale nie rozumiem już co chce mi przekazać.
*    *    *
Czuję jak coś nachalnie przesuwa się po moim policzku. Następnie dotyk znika i pojawia się na moim czole. Marszczę brwi z niezadowoleniem. Podnoszę dłoń by odtrącić osobę, która postanowiła mnie obudzić, w zamian słyszę cichy śmiech Will'a.
Uchylam lekko oczy by przyuważając jak mężczyzna kładzie się przy mnie, na i tak ciasnym materacu.
- Co ty robisz...? - Pytam przewracając się do niego plecami. W pokoju jest już jasno, zaś w całym domu zadziwiająco cicho. W pierwszej chwili myślę, że wszyscy jeszcze śpią, ale już w następnej widzę, że łóżko Lisy jest puste.  - I gdzie wszyscy? - Zamykam oczy.
- Rodzice i Wujek Rob zostali wypchnięci do sklepu, bo nie ma wielu rzeczy. Ciocia zabrała wszystkie dzieciaki na spacer. Lisa z resztą wyszła rano, ale nie wiem gdzie poszli bo zostawiła mi tylko smsa, że jest z nimi. Tylko ten gość wyjechał rano. - Wyjaśnia głaszcząc mnie po plecach i ramionach. - Jesteśmy prawie sami... Tylko druga ciocia została, bo się źle czuła. Kazała mi cię obudzić, bo chcemy zrobić już coś na pojutrze.
-Dobra, wstaję. - Wzdycham podnosząc się do siadu. Przecieram oczy i zerkam na czarnowłosego, który nie ruszył się nawet o milimetr. Uśmiecham się lekko i kładę się spowrotem. - Ale Ty pierwszy.- Decyduję, przytulając się do jego boku.
- Jak mam wstać? - Pyta jednak ignoruję to. W zamian zakładam nogę na jego nogi i spowrotem przymykam powieki. - Mieliśmy pomóc cioci...
-Pomożemy za chwilkę. - Obiecuję, dopiero teraz czując, że dwudziestojednolatek jest bez koszulki. Jak to się stało, że wcześniej tego nie dostrzegłem? - Od rana tak chodzisz? - Przytulam policzek do jego torsu. Jego dłonie powędrowały na moje plecy, już po chwili zostaję wciągnięty na drugie ciało. W ogóle mi to nie przeszkadza.
-Właściwie tak, ale wszyscy powtarzali, że nie powinienem tego robić i że zachoruję... - Prycha, masując mnie lekko. Szybko przyznaję racje jego rodzinie.
Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, ale w końcu zapadam w coś w rodzaju płytkiego snu. Czuję pod sobą ciało Willa, czuję na sobie jego dłonie, ale nie właściwie nie kontaktuję.
*     *      *
Pierwsze wróciły dzieciaki, które od razu z piskiem wpadły do naszego pokoju. Nic nie robiąc sobie z tego, że wciąż przyjemnie śpię zaczynają przekrzykiwać się nawzajem, chcąc nam wyjaśnić, gdzie zabrała ich pani Eva. Od razu podskakuję wystraszony nagłą pobudką.
Jedynie bliźniaczki zdają się być nieco zmieszane tym w jakim stanie nas znalazły. Chwile po mnie oczy uchyla Will, który musiał także przysnąć.
-Co się dzieje? - Pyta mnie zdezorientowany. Następnie wbija wzrok w najmłodszych, jednak zdaje się nie rozumieć co się dzieje. Jego umysł wciąż jest zamroczony po śnie.
- Ciocia kazała po was przyjść. - Wyjaśnia jedna z bliźniaczek. Uśmiecham się do wszystkich i od razu podnoszę się z łóżka. Will posyła mi nieco zranione spojrzenie.
- Powiecie jej, że wstaliśmy? - Pytam, a dzieciaki od razu wychodzą z pokoju. Słyszę jeszcze jak zbiegają po schodach. Biorę ubrania na przebranie i zostawiając za sobą zaspanego mężczyznę wychodzę.
Szybko doprowadzam się do porządku i wracam do czarnowłosego.
- Idę na dół. Dołącz za chwile. - Rozkazuję, przybierając łagodny wyraz twarzy. Will przytakuje lekko, po czym z widoczną niechęcią podnosi się z łóżka.
Będąc już na dole zostaję przydzielony do pilnowania piekarnika, w którym piekły się pierniczki. Will ma do mnie dołączyć byśmy razem je udekorowali. Na początku oczywiście miały to zrobić bliźniaczki z kuzynami, ale znaleźli sobie jakieś inne zajęcie i im się odechciało. Wzdycham siadając przy niewielkim stole.
Chwile rozmyślam o tym jak można udekorować pierniczki po czym zaczynam zastanawiać się jak będą wyglądać następne święta. Sam nie wiem dlaczego, po prostu ta myśl nagle pojawia się w mojej głowie.
Ciekawe czy Will i Ja będziemy razem. Czy Lisa wciąż będzie obecna w naszym życiu... Pewnie święta spędzimy razem w domu jego rodziców, chyba że moje wyznanie wszystko zniszczy. Will uzna, że woli być z kobietą i zerwie ze mną kontakt.
Nie wiem jak wtedy wyglądałoby moje życie.
- Ile mają tam siedzieć? - Pyta niebieskooki, schodząc po schodach. Obracam się i zerkam na niego od razu przybierając na twarz uśmiech.
Ciekawe czy kiedyś Will zwrócił uwagę na to jak bardzo bywa on sztuczny. Czy, gdy przedstawiał mi Lisę zauważył jak bardzo różni się on od innych?
-Jeszcze cztery minuty. - Mruczę, szybko zerkając na zegar, stojący na jednym z blatów.
Czarnowłosy kiwa głową i zaczyna wyciągać z szafek różne przyrządy do dekoracji. Czekoladę, posypkę, jakieś barwniki spożywcze, które najpewniej chce dodać do lukru, by zmienić jego kolor...
- Will, jak to teraz będzie wyglądać? - Pytam cicho nachylając się nad blatem.
-Będziemy razem... - Zaczyna, od razu wiedząc co mam na myśli. - Zerwę z Lisą... Skończysz szkołę, może za jakiś czas zamieszkamy razem, znajdę prace... Koji, wszystko będzie jak dawniej. Tyle, że nie pozwolę Ci już cierpieć. Będziemy szczęśliwi. - W trakcie tych słów mężczyzna zbliża się do mnie. Wraz z ostatnim zdaniem staje przede mną. Muszę zadrzeć głowę, by mieć dobry widok na jego radosną twarz. - Nie martw się tym. - Dodaje wyciągając do mnie dłoń. Naśladuję jego gest i wstaję. Już w następnej chwili zajmuję się wyrobem różowego lukru, zaś Will tuż obok mnie roztapia czekoladę.
- Zrobimy jakieś wzory?
- Oczywiście. - Śmieje się mężczyzna, mieszając energicznie topniejącą słodycz. - Powiedziałeś już mamie? - Dopytuje, zerkam na niego kontem oka. Uśmiech wciąż nie zstępuje z jego twarzy.
- Jeszcze nie.
- Możemy to zrobić razem. - Proponuje, na co ja chętnie przystaje.

Może i nie wiem co przyniosą następne miesiące, ale przecież liczy się to co jest tu i teraz, a nie to co będzie za kilka lat. Nie można cały czas myśleć o przyszłości.
Liczy się teraźniejszość.
"Wczoraj to historia, jutro to tajemnica, a dzisiaj to dar losu, a dary są po to, żeby się nimi cieszyć."
__________________________
Oto i ostatnia część. 
Wyszła krótko i troszkę bezsensu... :C
Mam nadzieję, że ostatnie święta dobrze wam minęły :3
W tym tygodniu spotkamy się ponownie :D
Muszę wam powiedzieć... Że ta krótka przerwa dobrze na mnie wpłynęła. 
Wracam do Dreamera z nową energią :D
Pozdrawiam, Hoshi :*


Komentarze

  1. No i mamy happy end <3 Właśnie, trochu cie nie było :P. Ale jeśli mówisz, że ta przerwa dobrze wpłynęł na Cb, to cieszmy się z tego >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże, o Boże, O BOŻE! Jakie to piękne jest >u< Myślałam że zemdleję czekając na ostatnią część. Mówiłam Ci, już że uwielbiam Twoje opowiadania <3 ? I ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział Dreamera ^^ Weeeeny życzę ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe! Słodko się zakończyło :) czekam niecierpliwie na następny rozdział Dreamer :) pozdrawiam ~Kasumi-san

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pięknie...^u^ Są tacy uroczy *.* Jak dla mnie powinnaś bardziej opisać co czuł Koji jak Will powiedział mu, że też go kocha. Mam na myśli to, że nie pokazałaś jaki on był w tej chwili szczęśliwy.. bo na pewno był ;3 Ale ogólnie to wspaniale! Czekam na c.s Dreamer'a ^^
    Wenyy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Druga część mnie zachwyciła. A ta wydaje mi się albo pisana na odwal albo że to jest dopiero taki "szkielet" całego rozdziału. Szczerze to ja bym wolała poczekać i przeczytać coś lepszego...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz