Dreamer - Rozdział 14

Dzień przed wyjazdem Kochio nie zmrużyłem oka. Leżałem w łóżku, ale byłem tak przerażony, że mimo zamkniętych oczu sen nie przyszedł. Efekt był taki, że do trzynastej zdążyłem wypić dwie kawy, których wprost nienawidzę, a mimo to wciąż czułem okropne zmęczenie.

 Tego dnia ponownie znalazłem się na cmentarzu, przy grobie rodziców. Nawet nie wiem jak to się stało. Wyszedłem i nogi same mnie tam przyprowadziły.
Spojrzałem na złote symbole dwukrotnie tworzące imię i nazwisko. Podświadomie zatrzymałem się na tym pierwszym, należącym do ojca. Za nim tęskniłem o wiele bardziej. Ciężko pracował, dlatego nie mieliśmy dla siebie wiele czasu. Zdarza się, że po prostu przychodzę do tego miejsca i zastanawiam się czemu nie ma Go ze mną. Czy gdyby tamtego dnia, zmienić jakiś detal on nadal by żył? Czy gdyby chociażby nie wypił porannej kawy i wyszedł szybciej z domu... Zmieniłby ciąg zdarzeń?
Włożyłem do dwóch doniczek sztuczne kwiaty, a między nimi zielone kadzidełka. Chwile jeszcze stałem przy grobie po czym wyszedłem z cmentarza prosto na ulice.
Brakuje mi ojca.
Zawędrowałem do mieszkania, by wziąć spakowane rzeczy i wyjść do Kochiko. Już dziś po południu wraz z matką wyjeżdża. Będę się sam zajmował małą przez jakieś trzy godziny i potem ma się pojawić Doi z Toi.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak ich imiona są do siebie podobne. ( tak samo jak autorka x3 dop.aut.)
Przy budynku znalazłem się dość szybko od razu dostrzegając wpatrzone we mnie, wścibskie oczy jednej z sąsiadek. Właściwie lubiłem ją. Była już dość stara, ale za to bardzo miła.
Jednak teraz, gdy wyglądała przez okno nie miała zbyt radosnej twarzy.
Nie zdążyłem nawet znaleźć się na swoim piętrze. Jej głos skutecznie mnie zatrzymał.
-Dzień dobry, Nakao- Kun. - Odwróciłem się w stronę starszej kobiety, zaciskając przy okazji dłonie.
-Dzień dobry, Ino-San. - Uśmiechnąłem się lekko, chcąc ponowić swoją wędrówkę na piętro.
- Nakao-kun, dawno nie widziałam twojej siostry.- Wyznała kobieta, dalej stojąc w drzwiach swojego domostwa. Przegryzłem wargę, dalej stojąc do niej plecami. Wiedziałem, że staruszka w końcu zauważy jej brak.
- Wyjechała na kilka dni do narzeczonego, ale wkrótce wróci. - Odparłem, przeczesując dłonią przydługą grzywkę, która skutecznie zasłaniała moje oczy. Zresztą nie od dziś. - Przepraszam, Ino- San, ale się śpieszę. Miłego dnia. - Odwróciłem się do niej i skłoniłem nieco, by dać znak, że uznaję rozmowę za zakończoną.
- Nawzajem. - Po chwili kobieta wycofała się do czeluści swojego mieszkania. Słysząc jak zamyka drzwi odetchnąłem lekko i już bez niespodziewanych postojów wróciłem do domu.
Tam szybko zjadłem jabłko, stanowiące śniadanio-obiad i dopakowałem przedmioty, których dziś używałem. Ubrania spakowałem już wczoraj, musiałem dołożyć piżamę, szczotkę do zębów i włosów... itp.
Przy okazji rozczesałem zmierzwione przez wiatr włosy.
Trochę się denerwowałem. Gdzie tam trochę, bardzo. Przez kilka godzin musiałem zostać sam z dzieckiem, ponieważ Doi miał iść z psem do weterynarza.
Jeszcze wczoraj postanowiłem zapytać Go o orientacje. Przecież to nic złego, najwyżej mi nie odpowie.
Westchnąłem męczeńsko i zerknąłem na zegar. Kilka minut po czternastej. Kobiety miały wyjechać o piętnastej.
Włączyłem telewizor, ale nie potrafiłem się na niczym skupić. Tak właśnie minęło mi pół godziny. Po tym czasie nieco zdenerwowany wyłączyłem urządzenie i wziąłem niewielką, zapchaną torbę.
Całą drogę do Kochi spędziłem rozmyślając nad tym jak będą wyglądać następne dni.
Przecież Ja nie umiem nawet gotować...
Do domu kobiety dotarłem szybciej niż bym tego chciał. Przed drzwiami stała już niewielka walizka.
- Chodź, Haru. - Drzwi otworzyły się i pojawiła się w nich młoda kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy. Kiwnąłem głową, po czym wszedłem do mieszkania.
- Cześć... Widzę, że jesteście już gotowe. - Wygiąłem lekko kąciki warg ku górze, patrząc na babcię Masae. Miała na sobie kurtkę i wyglądała, jakby już wyczekiwała mojego przyjścia. Tak najpewniej było.
- Tak, za chwilę mamy pociąg. Myślałam, że będziesz wcześniej. - Zaśmiała się kobieta, zdejmując okrycie z wieszaka. - No to tak... Postaraj się, żeby mała nie oglądała za dużo telewizji. Chodzi spać o dwudziestej. Wam oddaje mój pokój i pokój gościnny. To te dwa na końcu korytarza. W koszyku na lodówce są pieniądze na te kilka dni, powinno starczyć. W jednej z szafek w kuchni mamy słodycze, więc się częstujcie. Mała ma uczulenie na miód. Hm.. Numer do mnie masz, jakbym nie odbierała na lodówce powiesiłam numer do mamy i do domu, w którym się zatrzymam. W każdej chwili możesz dzwonić. Jakby za bardzo męczyła psa Doi'ego to powiedz, że umrze jak się nie prześpi. Powinno podziałać. Masz jeszcze jakieś pytania?  - Zapytała kończąc swój monolog. Odkaszlnąłem zdziwiony tą instrukcją, która jak najbardziej mi pomogła.
- Raczej nie... Najwyżej napiszę. - Burknąłem niepewnie.
- Masae, chodź się pożegnać! -Krzyknęła kobieta. Dom był dość duży, sporo większy od mojego więc nie byłem nawet pewien, w którym pokoju jest dziewczynka. W tym czasie zostawiłem buty i wszedłem na korytarz. Najmłodsza z nas wybiegła z salonu i przytuliła się do matki.
- Bądź grzeczna, słuchaj się Haru i mu pomagaj, dobrze? Wrócę za cztery dni.
-Dobrze, mamo. - Zgodziła się brunetka. Pocałowała obydwie kobiety w policzek. Ja zostałem porządnie wyściskany. Otrzymałem jeszcze kilka wskazówek i dwie najstarsze z nas wyszły z domu. Chwilę patrzyłem niepewnie na drzwi po czym mój wzrok spoczął na wpatrującej się we mnie dziewczynce.
- To... Co robimy? - Zapytałem biorąc torbę. Skierowałem się do wskazanych pokoi. Na samym końcu korytarza był pokój Kochiko, dalej pokój Masae, pokój gościnny i na samym brzegu pokój Endo- San. Po drugiej stronie korytarza było wejście do salony. Była to jedynie drewniana futryna w odcieniu ciemnej czekolady. Na przeciw pokoju Endo-san była toaleta oznaczona białymi drzwiami. Jedyne w domu dojście do kuchni było przez salon. Westchnąłem głęboko. Był to dom po rodzicach babci Masae. Był duży i ładnie urządzony. - Jesteś głodna?
- Nie. Patrz, Haru jakie mam paznokcie. - Podskakiwała idąc za mną. Zerknąłem na nią przez ramie. Paznokcie miały jaskrawy, różowy odcień i lekko połyskiwały. Chwile później znalazłem się w pokoju mojej przyjaciółki. Na środku było niskie, dość duże łóżko. Po jednej jego stronie była szafa wbudowana w ścianę, po drugiej było duże okno z widokiem na... Okno osób mieszkających naprzeciw. Doskonale widziałem jak będąca w nim młoda dziewczyna leży na łóżku i czyta jakąś książkę. W sypialni było także spore biurko zawalone stosami kartek.
- Mogę tobie też pomalować? - Zapytała wchodząc za mną, postawiłem torbę na ziemi i spojrzałem na dziewczynkę.
- Wiesz, wolałbym..
- Mam różowy, czerwony i fioletowy. Na jaki chcesz? - Nie dała mi skończyć zdania. Pociągnęła mnie za rękę do salonu. Tam doprowadziła do kanapy i wzrokiem kazała mi na niej usiąść. Zrobiłem to od razu.
- Może jednak jesteś głodna? - Spojrzałem na nią z przestrachem widząc jak na chwilę wychodzi. Szybko wróciła w dłoniach niosąc kosmetyki.
- Nie, nie jestem. Pobawimy się w salon? Pomaluję cię i uczeszę! - Zawołała radośnie kładąc na ziemi wszystko co przytaszczyła w swoich niewielkich ramionkach.
- Może pobawisz się z Doi'm? - Podpowiedziałem oczami wyobraźni już widząc zdemolowaną twarz Doi'ego.
- Ale Jego jeszcze nie ma... - Posłała mi płaczliwe spojrzenie, siadając przede mną na ziemi. - Proszę... Mama zawsze się ze mną bawi... Mówiła, że też będziesz... - Wyznawała cicho, a Ja odnosiłem wrażenie, że zaraz się poryczy. Dosłownie, nie będzie płakała, a rozpaczliwie ryczała.
- No.. Dobrze. - Mruknąłem nieco przestraszony.
- Super! - Podskoczyła. - Połóż się, zrobię ci maseczkę! - Piszczała zadowolona. Spełniłem jej polecenie zastanawiając się nad jej słowami.
- Ale Masao? Z czego Ty chcesz zrobić maseczkę ? - Zapytałem, ale dziecko mi nie odpowiedziało.
- Haru! Pokrój mi ogórka! - Usłyszałem jej głosik z kuchni. Szybko wstałem i ruszyłem tam.
- Jednak jesteś głodna?
- Nie, To na oczy. Pani w telewizji tak robiła. - Gdy znalazłem się w pomieszczeniu od razu zauważyłem krem leżący na blacie. To ta maseczka? W takim razie chyba jestem bezpieczny...
- Tak? - Zapytałem przykładając ostrze do warzywa. Dziewczynka pokiwała głową dając mi znak, że grubość się zgadza. Wzięła wszystko i spowrotem kazała mi się położyć na kanapie. Zdziwiłem się, czując jaka jest miękka, wygodna. - Umyj najpierw ręce. - Poprosiłem, wiedząc, że będzie dotykać mojej twarzy.
- Przecież wiem! Zawsze to robię! - Prychnęła oburzona i wróciła do kuchni. Usłyszałem jak odkręca kran i faktycznie myje dłonie. Szybko wróciła. Przymknąłem oczy widząc jak zbliża do nich warzywo.
-Nie się Pani odpręży. - Powiedziała spokojnym głosem. W tej samej chwili poczułem na powiekach coś wilgotnego.
- Chyba Pan?
- Pan się nie maluje. Więc teraz będziesz Panią. - Zadecydowała. Usłyszałem jak odkręca jakieś opakowanie. Najpewniej krem.
- Ale nie mów tak przy Doi'm... - Poprosiłem, gdy śliskie palce spotkały się z moją twarzą.
-Dobrze, ale teraz bądź cicho. - Rozkazała. Czułem na twarzy jej uspokajające ruchy. Miała przyjemne dłonie. Ponownie poczułem zmęczenie spowodowane nieprzespaną nocą. Niepotrzebnie się stresowałem, przecież póki co jest dobrze. Potem przyjdzie Doi i będzie jeszcze lepiej.
Nie wiem nawet kiedy zasnąłem, czując delikatnie głaskanie na twarzy.
*     *      *
Obudziłem się jakiś czas później. Chciałem się przeciągnąć, jednak przypomniało mi się gdzie jestem. Na kanapie. U Kochiko.
Otworzyłem gwałtownie oczy i w tej samej chwili pisnąłem widząc ... Srebrną Folie.
- Masae? - Zapytałem niepewnie czując jak pięciolatka ciągnie mnie za włosy.
- Tak?
-Co ty robisz? - Sięgnąłem do twarzy.
- Farbuję ci włosy. Ale nie bój się, to tylko farba... I tylko końce. Zrobię cię Ome. - Zadecydowała. W chwili, gdy nieco się odsunęła usiadłem szybko i zdjąłem nakrycie z oczu. Spadły na nie mokre kosmyki grzywki.
-Ombre i wystarczy. Daj im odpocząć. - Mruknąłem starając się zachować spokój. Chciałem jak najszybciej to zmyć.
- No dobrze.. Uczeszę cię. Nie kładź się. - Jej dziecięce ciało wślizgnęło się za mną.
- Tylko już nie maluj.
- Dobrze.. - Mruknęła smutna. Dotknąłem palcami twarzy, czując na niej jakiś puder. Westchnąłem patrząc na kolorowe paznokcie. Chyba nie mogła zdecydować się na kolor, bo użyła wszystkich trzech.
Dziewczynka z wprawą rozczesała moje włosy i zaczęła robić z nich warkocz. Na końcu posypała go obficie brokatem. Nie zdążyłem jej powstrzymać.
W tej samej chwili usłyszałem pukanie do drzwi, następnie dość ciche szczeknięcie psa. Doi i Toi. Przełknąłem ciężko ślinę, po czym pobiegłem do łazienki.
- Otwórz, to Doi. - Poleciłem po drodze dziewczynce, która wstała by wykonać moje polecenie. Zamknąłem się w łazience i spojrzałem w lustro.
Na moich policzkach było pełno różowego pudru. Na powiekach był jasno zielony cień, zaś od kącików oczu ciągnęły się fantazyjne wzory rysowane brązową kredką kosmetyczną. Najgorsze były moje włosy. Całe przeraźliwie błyszczały się od złotego brokatu, były bardzo poplątane i dziwnie splecione. Aż poczułem łzy w oczach, gdy odnotowałem stan mojej ukochanej, długiej grzywki. Wciąż wpadała w oczy jednak teraz dziwnymi, sklejonymi pasmami, które były o zgroza jaskrawo różowe. Tylko końce, przed brwiami wszystko było poplątane, ale w swojej naturalnej barwie. Z przestrachem stwierdziłem, że musiała je wysmarować nie tylko farbą, ponieważ ta trzymała się aż za dobrze.
Otworzyłem pierwszą lepszą szafkę i wyjąłem z niej waciki. Namoczyłem jeden z nich wodą i zacząłem trzeć mocno policzki i oczy.
- Haru, Mogę wejść? - Usłyszałem pytanie Doi'ego, który musiał już znaleźć się w mieszkaniu. Od razu przypomniałem sobie, o moich planach. Pytaniach.
-Nie, zaraz wyjdę. -Mruknąłem głośno. W moim głosie pobrzmiewała wysoka dawka zdenerwowania.
- Pomogę Ci.
- Nie. - Warknąłem, gdy twarzy zszedł cały puder, lica wciąż były czerwone, jednak tym razem od mocnego pocierania. Powieki przybrały naturalny odcień. Jedynie kredka nie chciała zejść. - Dobra, chodź. - Westchnąłem załamany znów wpatrując się w szklaną tafle. Było dużo lepiej bez większości makijażu. Martwiłem się jedynie o włosy. Wyglądały okropnie.
Drzwi otworzyły się powoli, a do środka wszedł Doi wraz z Masao.
- O Boże... - Mruknął mężczyzna, patrząc na mnie uważnie.
-Nic nie mów! Miałeś mi pomóc. - Prychnąłem wciskając mu w dłonie waciki. Blondyn jeszcze przez chwilę patrzył na mnie po czym wyjął z otwartej szafki jakiś płyn. Nalał trochę na wacik i podszedł z nim do mnie.  Pięciolatka w tym czasie usiadła na skraju wanny i przyciągnęła na swoje kolana zaintrygowaną Toi.
Przymknąłem oczy kiedy poczułem nieco mokry wacik na twarzy.
- Masao, co dodałaś do tej.. farby? - Zapytał najstarszy. Przegryzłem wargę bojąc się odpowiedzi.
-Klej. - Wyznała dziewczynka, głaszcząc psa. Gwałtownie otworzyłem szkliste oczy.
- Żartujesz, prawda? - Warknąłem. Doi odrzucił wacik i wziął następny i tym razem polał go zimną wodą z kranu.
- Nie. Bo babcia do farby dodaje coś białego. I mówi, że to taki klej żeby się trzymało. - Wyjaśniła nieprzejęta. Przeniosłem proszący wzrok na Doi'ego. Którego Szaro- Niebieskie oczy wpatrywały się w moje włosy.
- Chyba trzeba będzie to ściąć... Są poplątane i sklejone, za chiny tego nie rozczeszesz. - Osądził, dotykając ich dłonią.
- Rozczeszę! - Zaprotestowałem wstając. Poczułem jak nieco wody spływa za dekolt koszulki. Wyszedłem z toalety i ruszyłem do mojego tymczasowego pokoju. Wygrzebałem z torby szczotkę do włosów i wróciłem do reszty. Tam stanąłem zdeterminowany przed lustrem i przyłożyłem przedmiot do grzywki.
- Wyrwiesz sobie połowę włosów. - Uprzedził mężczyzna, kiedy zacząłem swoje tortury.

Dziesięć minut później siedziałem na niewielkim stołku patrząc jak Doi przybliża nożyczki do mojej twarzy. Pisnąłem kiedy znajdywały się od niej jakiś centymetr.
- Uspokój się. - Mruknął widząc jak uciekam od przyrządu. - To nie mój pierwszy raz. Zresztą w końcu będzie ci widać oczy. - Dodał, nieustannie patrząc na swoją ofiarę. Kiwnąłem lekko głową, gdy ponownie się nachylił. Zacisnąłem mocno powieki i już chwilę później usłyszałem charakterystyczny dźwięk ścinanych włosów, od którego zrobiło mi się słabo.
- Gotowe. - Ogłosił blondyn kilka minut później. Nie chciałem otwierać oczy, zbyt przerażony. Jednak ciekawość wygrała i po chwili to zrobiłem. Kasztanowe kosmyki wyglądały nadzwyczaj dobrze. Kończyły się przed moimi oczyma, lekkim skosem padając na lewo. - I jak? - Zapytał starszy. Kiwnąłem głową nic nie mówiąc. - Mnie się podoba. Masz ładne, duże oczy. Nie ma sensu ich ukrywać.
- Mówisz jak znawca jakiś... - Mruknąłem nie mogąc się przyzwyczaić do jasności jaka nagle zapanowała. Dodatkowo moja twarz... Była teraz odkryta.
- Pomogę ci umyć resztę. Zdejmij bluzę. - Zarządził. Zdjąłem nakrycie zostając w samej koszulce z krótkim rękawem. Od razu spadło na nią nieco brokatu. - Nachyl się. - Masae wstała z wanny i wraz z Toi stanęła w koncie pomieszczenia przypatrując nam  się z zaciekawieniem.
Chwilę później na tył mojej głowy prysnęła woda z prysznica.
-Nie za zimna? - Zapytał od razu mężczyzna.
-W porządku.
- Masae? Który szampon jest mamy? - Zwrócił się do dziewczynki, która po krótkim zastanowieniu podała kolor opakowania. Szampon pachniał naprawdę ładnie i świeżo. Był tylko jeden problem. Strasznie się pienił.
- Oczy... Wpada do oczu. - Pisnąłem spanikowany, kiedy woda z płynem spłynęła mi po twarzy.
-Nic Ci się od tego nie stanie...
-Ale to szczypie! - Poskarżyłem się ponownie przekręcając nieco głowę w stronę zirytowanego Doi'ego.
- Zachowujesz się jak dziecko. Za chwile przestanie. - Prychnął, ale mimo to podał mi niewielki ręcznik, żebym mógł zasłonić sobie powieki. Niezwłocznie to zrobiłem.
Po naszej małej walce o ich rozczesanie i wysuszenie posprzątaliśmy po sobie i wyszliśmy z pomieszczenia. Zaraz jednak cofnąłem się, zdjąłem ręcznik z głowy, po czym powiesiłem go żeby mógł wyschnąć. W salonie już czekał Doi. Usiadłem na kanapie między jego nogami i zaraz poczułem delikatne pociągnięcia szczotki po splątanych włosach.
- Jesteś głodna, Masae? - Zapytał dziewczynki siedzącej przy nas na ziemi. Dalej męczyła biedną Toi.
-Yhym...
- Zaraz zrobimy coś na kolacje. Tylko rozczesze włosy Haru. - Zadecydował.
Po wszystkich torturach w moich włosach nie było już prawie wcale brokatu. Po rozczesaniu mężczyzna lekko je rozwiał i ku mojemu zaskoczeniu pocałował czubek mojej głowy.
- Akcja ratunkowa zakończona.
*     *      *
Ponownie długi czas nie mogłem zasnąć. Kręciłem się z boku na bok, ale nie myślałem za dużo. Nie tyle co poprzedniej nocy.
Bałem się zasnąć, ponieważ nie chciałem ujrzeć scenerii moich koszmarów.
Nie chciałem by ktokolwiek o nich wiedział.
Leżąc w łóżku nie słyszałem innych głosów. Masae położyła się spać od razu po kolacji. Doi jeszcze trochę mnie pomęczył, ale w końcu i on udał się do swojego nowego pokoju.
Gdzieś w środku nocy usłyszałem szmer na korytarzu. Ktoś po nim przeszedł po czym wszedł, najpewniej do salonu. Zdezorientowany wstałem i uchyliłem nieco drzwi.
- Co Ty robisz, Doi? - Zapytałem, gdy w przejściu ponownie pojawiła się blond czupryna.
- Nie mogę zasnąć. Obudziłem Cię? - Podszedł do mnie. W ręku trzymał telefon, więc domyśliłem się , że to po niego wyszedł do salonu.
- Nie spałem.. - Odparłem odsuwając się trochę od drewna. Mężczyzna od razu wszedł do środka, poprawnie odczytując to jako zaproszenie.
-Rozumiem. - Mruknął siadając na łóżku. Zrobiłem to samo, tyle że usiadłem naprzeciw. Ponownie przypomniałem sobie ,że miałem go spytać o orientacje. Zagryzłem wargę widząc jak się we mnie wpatruje. - Masz naprawdę ładne oczy, Haru- Chan. Wydaje mi się, że któryś z twoich rodziców nie był Japończykiem...  - Zaczął temat. Najpewniej była to pierwsza rzecz jaka wpadła mu do głowy.
- Pewnie nie. Yui też tak zawsze mówi.
-Yhym, Ojciec Ryu nie jest Japończykiem, ale to widać po jego włosach. Są dużo jaśniejsze. - Na wspomnienie jego przyjaciela zadrżałem nieco. Nie uszło to uwadze mojego towarzysza.
- Długo się znacie?
- Z Ryu? Jakieś sześć lat. -Odpowiedział, kładąc się przy mnie na plecach. Ja siedziałem ze skrzyżowanymi nogami.
- Czyli dużo o tobie wie?- Dopytywałem dalej, bawiąc się swoimi palcami.
- Sporo. O co chodzi? - Musiał zauważyć moje zachowanie. Wzruszyłem ramionami, odwracając oczy za okno. Światło u sąsiadów wciąż się paliło.
- Bo ostatnio z nim rozmawiałem...
- I...? - Poganiał mnie. Podniósł rękę do góry i dotknął nią mojej suchej już grzywki.
- I powiedział coś o tobie...
- Co takiego? - Przymknąłem oczy, czując jak jego dłoń zsuwa się na moją szyję. Zadrżałem lekko czując jak opuszki palców powoli przesuwają się po niej.
-Powiedział, że... Spytał się znaczy... Spytał się... Czy jestem twoim chłopakiem. - Wyznałem. Przyjemne głaskanie ustało. Spojrzałem na jego twarz, ale nie zmieniła ona swojego wyrazu. Doi wciąż uśmiechał się lekko i patrzył na mnie spod nieco zmrużonych oczu. - Jesteś gejem? - Zapytałem cicho, niepewny jak zareaguje na tak osobiste pytanie. Mężczyzna westchnął i zabrał dłoń, co przyjąłem z nie zadowoleniem.
- Przeszkadza Ci to, Haru-Chan? - Odpowiedział pytaniem. Wstrzymałem na chwilę powietrze.
Czy mi to przeszkadzało? Przecież sam byłem bi. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Dobrze znać kogoś, kto jest taki jak ja.
Doi był moim przyjacielem, zaakceptowałbym Go niezależnie od takich... Detali...
- Nie przeszkadza. -Wzruszyłem ramionami. Patrząc uważnie na blondyna.
-A co z tobą?
- Jestem Bi. - Mężczyzna uśmiechnął się szerzej na moje słowa. Kiwnął głową. Przez chwilę panowała cisza, podczas której zacząłem zastanawiać się nad nowo poznanym faktem. Przerwało jego niespodziewane pytanie.
- Mógłbym Cię pocałować? - Drgnąłem, a moje błądzące po pomieszczeniu oczy teraz spoczęły na rozmówcy.
-Jesteśmy przyjaciółmi.
-Moglibyśmy... Być lepszymi przyjaciółmi. Tylko Cię pocałuję, nic więcej...
- Czemu tak ci zależy? - Zapytałem widząc jak się zbliża. Po chwili poczułem jego oddech na własnej skórze. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej niż chwilę temu.
Ja po prostu nie umiem odmawiać. Ani jemu, ani Kochiko, ani Masae...
-Tajemnica. - Mruknął, gdy nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.  W następnej chwili poczułem jego ciepłe usta, które jakby z wahaniem spoczęły na moich. Nie rozumiałem tego, przecież pozwoliłem. Lekko rozchyliłem wargi i przekrzywiłem głowę. Poczułem jak jego delikatne dłonie, które tak bardzo uwielbiałem wędrują po moich plecach. Mężczyzna przejechał językiem po mojej dolnej wardze po czym wsunął go do moich rozwartych ust. Westchnąłem cicho, kiedy obejmujące mnie dłonie wsunęły się pod koszulkę i zaczęły badać moją skórę. Oddałem pocałunek, podnosząc się nieco, kiedy zaczął na mnie bardziej napierać.
Kiedy oderwaliśmy od siebie usta, nabrałem głęboko powietrza, zaś w następnej chwili poczułem miękkie usta na swojej szyi.
- Tylko przyjaciele. - Mruknąłem drżąco, chcąc chyba bardziej siebie upewnić niż blondyna, który złożył kilka pocałunków i ponownie nachylił się na mnie.
- Przyjaciele. - Potwierdził. Pociągnął zębami moją dolną wargę, a kiedy jęknąłem cicho puścił ją i ucałował to miejsce.
- Haru! Chcę piiiić! - Nagle usłyszeliśmy wrzask z pokoju obok. Spojrzałem zdziwiony na blondyna po czym odepchnąłem Go od siebie.
- Idę do niej. - Oznajmiłem, poprawiając podwiniętą koszulkę. Poczekałem aż mój oddech nieco się unormuje po czym wstałem z łóżka.
Doi posłał mi swój czuły uśmiech.
Wyglądał na zadowolonego, co mnie po prostu dziwiło. Przecież byliśmy przyjaciółmi...
Coraz więcej zagadek. - Pomyślałem wychodząc z pokoju, chwilę później drzwi ponownie się otworzyły, zaś blondyn wrócił do siebie.
- Może być sok?! - Odkrzyknąłem do dziewczynki.
Otrzymując potwierdzenie skręciłem do kuchni.
Muszę się nauczyć odmawiać.
____________________________
Dość długo... Mam nadzieję, że z sensem :3
12 komentarzy pod ostatnią notką... Rozpieszczacie mnie :**
Kocham, Hoshi
PS: Pokornie proszę o komentarze :3

Komentarze

  1. Mraw *^* a teraz każesz nam czekać , Teraz!?
    ~M.Katsura

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z Katsurą, czemu teraz? rozpiera mnie ciekawośc jak zachowają się dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! W końcu coś się dzieje miedzy Haru a Doi'm :3 ogólnie to tak sobie myślę, że to wszystko jest jakoś ze sobą powiązane, np.: sny Haru, adopcja, śmierć brata Doi'ego przez uduszenie. Tylko nie wiem do końca jak (może są braćmi :o) ale miejmy nadzieję, że niedługo się wyjaśni. No cóż, pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział. Życzę weny :*
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo też mi się wydaj że to wszystko jest jakoś powiązane .... Aaaa jak ja mam wytrzymać do 25 T_T .... Świetny rozdział poproszę o więcej takich scen ^^

      Usuń
  4. NIEEEE.... Czemu się tak nad nami znęcasz?? Rozdział fantastyczny, cieszę się, że coś się między chłopakami wydarzyło. Pochłonęłam rozdział jednym tchem i przez chwilę zapomniałam o Bożym świecie :D Tak samo jak M., mi też się wydaję, że to wszystko jest ze sobą w jakiś sposób powiązane. Ciekawi mnie tylko w jaki. Chciałabym już wiedzieć, ale wiem że "cierpliwość jest cnotą" i "na miłe rzeczy zawsze warto czekać". Więc cierpliwie czekam, aż się wszystko wyjaśni. Życzę weny, weny i jeszcze raz weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże... Bosko! *.*
    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Francesque ;***12 stycznia 2014 01:09

    Właśnie? Torturujesz nas psychicznie T^T Dajesz kolejny rozdział! <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Duuużo racji. Coraz więcej zagadek.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Kyaaaaaaa~! >U< na to liczyłam ! ^^ ale mam nadzieję że jeszcze bardziej się to rozwinie =D generalnie to Cię ubóstwiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny <3 czekam na więcej *-* . Ale czemu on się zachowuje jak taka dziewczyna co odmawia chodzenia z kimś tzn. "Zostańmy przyjaciółmi" ??? I czemu ona chciała pić w środku nocy ?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mega opo <3 i te tajemnice... jestem ciekawa o co chodziło z tym zmarłym bratem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne <3
    Haru! Też muszę nauczyć się odmawiać xDD

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja to czułam ! Ciesze sie, ze Doi pocałował Haru. Czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam tylko nadzieję że to co się wydarzyło nie zepsuje niczego między nimi. Czekam z niecierpliwością na więcej Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tu znowu ja ;) kiedy nowy rozdział?? Strasznie długo już czekamy :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirano, kochanie :3
      Właśnie go dopracowuję.
      Myślę, że pojawi się najpóźniej za godzinę :)
      Czekajcie? X3
      Jestem zaskoczona, że ktokolwiek pamięta, że dziś się pojawi O_O

      Hoshi, której nie chce się logować x3

      Usuń
    2. Hoshi zdziwiłabyś się ile osób pamięta o dzisiejszym rozdziale. Ja np. zapisałam sobie to w kalendarzu by przypadkiem nie zapomnieć XD
      No i teraz cały dzień chodzę szczęśliwa i nie mogę się doczekać na rozdział.

      Usuń
  15. Wow, jest także Ookami :*
    Dziwię się, że pamiętają aż dwie o-o
    W kalendarzu?! x3 Omo, skarbie... Czuję się jakby to było jakieś wielkie wydarzenie <3
    Cieszę się, że cię uszczęśliwiam ^ ^

    Hoshi, tym razem zalogowana :D
    PS: Już poprawiam ostatnie błędy! :) Zaraz będzie rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku jak się cieszę że Doi pocałował Haru <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam,
    biedny Haru, jego matka prowadziła salon kosmetyczny, a teraz nic z tego nie ma... i ten pocałunek...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz