Dreamer - Rozdział 24

Będąc nieprzytomnym widziałem ciemność. Czerń, która zalała mój umysł zdawała się dziwnie bliska i znajoma. Tak jakbym został zamknięty w ciemnym pokoju. Znałbym to pomieszczenie, ale jednocześnie nie poruszałbym się w nim tak pewnie jak na co dzień,  przy włączonym świetle.
Dana czerń zdawała się dziwnie przytulna i o dziwo wcale nie dodawała uczucia samotności. Po prostu w tym miejscu byłem sam ze sobą i swoimi myślami. Właściwie to bez myśli. Czułem się tak, jakby ktoś wyłączył moją możliwość tworzenia rozmyśleń.
Niepokojące było też to, że nie czułem swojego ciała. Tak jakby została tylko dusza.
To uczucie było naprawdę ciekawe. Niecodzienne, ale na swój sposób całkiem przyjemne.
W pewnej chwili, niczym dalekie echo zaczęły docierać do mnie strzępki słów. Na początku nie znaczyły one nic, wkrótce jednak zaczęły tworzyć spójne całości.
- Nie powinien już się obudzić? - To było pierwsze,  w pełni usłyszane przeze mnie zdanie. Niestety nie do końca zrozumiałe.
Bodźce docierały do mnie naprawdę powoli. Równie powoli odzyskiwałem zdolność do racjonalnego myślenia.
Czułem na skórze szorstką pościel, zaś w powietrzu unosił się charakterystyczny, świeży zapach pojawiający się po burzy. Kolejnym co poczułem było delikatne ciągnięcie za włosy. Jakby ktoś je przeczesywał.
Zdobyłem się na lekkie uchylenie jednej z powiek. Czułem się naprawdę skołowany, a mój umysł wciąż był uśpiony po wielogodzinnym śnie.
Skupiłem wzrok na blond mężczyźnie, w którym po chwili rozpoznałem Doi'ego. Siedział przy moim łóżku i leniwie bawił się moim rozrzuconymi na poduszce włosami. Jego twarz była zwrócona w stronę sufitu, zaś on sam słuchał słów stojącej niedaleko kobiety.
Mój puls gwałtownie podskoczył, gdy zorientowałem się gdzie jestem.
Białe ściany, biały sufit. Obróciłem lekko głowę, by zobaczyć resztę przestrzeni, jednak wraz z tym ruchem usłyszałem radosne słowa blondyna.
- No nareszcie się wybudziłeś, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak nas przestraszyłeś! - Wyznał szczęśliwy. Spojrzałem w jego stronę, po czym dostrzegłem na jego twarzy uśmiech pełen ulgi. Niespełna wybudzony nic nie odpowiedziałem, kontynuując zapoznawanie się z pomieszczeniem, w którym się znalazłem. Przy łóżku w którym leżałem stała niewielka biała szafka, na której znajdował się szklany wazon, zaś w nim kilka czerwonych tulipanów. Na jej klamce powieszona była zielona siatka, z której wystawały kupione przeze mnie gazety.
Spojrzałem za okno, jednak widziałem tam jedynie jasne niebo i zarys kilku budynków. Musieliśmy być naprawdę wysoko.
- Doi, gdzie my jesteśmy? - Zapytałem zachrypniętym głosem, którego nigdy nie nazwał bym własnym. Odkaszlnąłem, patrząc jak Yui uśmiecha się do mnie uspokajająco po czym wychodzi, zostawiając za sobą nie domknięte drzwi.
- W szpitalu.
- Dziwnie tu. - Mruknąłem, czując jak ból powoli zaczyna do mnie docierać. Cały tors i brzuch dokuczały mi przy każdym ruchu. Jednej z rąk w ogóle nie czułem co w tej sytuacji wydawało się aż nadto niepokojące. Słyszałem, że blondyn coś jeszcze mówi, dotykając niepewnie mojego policzka. Stęknąłem, jednak nie poczułem jego dotyku na skórze. Na policzku znajdował się jakiś opatrunek.
Nie myślałem nad tym długo, ponieważ w tej samej chwili do sali wszedł lekarz.
- Mógłbym was prosić, żebyście na chwilę wyszli? Chciałbym zbadać Pana Nakao. - Mruknął znudzonym głosem. Doi od razu wstał, raz jeszcze posłał mi spokojny uśmiech po czym pociągnął stojącą u progu drzwi Yui i zamknął je za nimi.
*    *   *
Wraz z wizytą lekarza dowiedziałem się, że spałem przez dwa dni, mam obite ciało - Co zdążyłem sam zauważyć - I połamane żebra, przez co każdy ruch sprawiał mi niemały ból. Oczywiste było, że najbardziej ucierpiał mój tułów. Ręka również była pełna siniaków i zadrapań, jednak niemal wcale mi nie przeszkadzała.
Widząc wyraz nie zadowolenia na mojej twarzy mężczyzna poprosił pielęgniarkę o podanie mi leków przeciwbólowych po czym przekazał jeszcze kilka informacji i wypytał o powód mojego pobicia.
Z samego początku chciał zgłosić sprawę na policję, jednak dzięki moim błaganiom i tłumaczeniom zgodził się ją zignorować.
Po Jego wyjściu w pokoju pojawili się ponownie Doi i Yui. Dopiero teraz dostrzegłem ich podkrążone oczy i nieco rozczochrane fryzury, czułem się za to winny.
-Wyspałeś się ? - Zapytał blondyn, zajmując miejsce na krześle przy moim posłaniu. Brunetka usiadła w nogach łóżka i uśmiechnęła się do mnie pociesznie.
- A wiesz, że nie bardzo? - Zaśmiałem się cicho, ponieważ mimo przespania ponad czterdziestu ośmiu godzin czułem jakbym nie spał w ogóle.
- Kto ci to zrobił, Haru- Chan? - Dopytywał zaniepokojonym głosem. Odkaszlnąłem wzruszając ramionami. Nie chciałem mu mówić, że spowodowane to było moją powiększającą się, złą sławą. Przecież od początku wiedziałem, że nie wszyscy będą akceptowali moją inność.
- Jacyś pijacy. Co tak cicho siedzisz? - Zapytałem siostry, która wpatrywała się w ekran telefonu, najpewniej oczekując jakiejś wiadomości. Mój chłopak wciąż patrzył na mnie z niepokojem, jednak udawałem, że tego nie widzę.
- A Tak jakoś. - Mruknęła, po czym skierowała na nas swój wzrok. - Wiesz... Zaczęliśmy planować ślub. - Wyznała, zaś na jej policzkach pojawił się delikatny, dziewczęcy rumieniec.
- Wchodzisz za mąż, Yui? - Zapytał zdziwiony mężczyzna, zerkając na nią z zaskoczeniem, ale i domieszką ekscytacji. Czasem opowiadałem mu o swojej siostrze. Nie często, ale jednak. Widać, że informacje o jej narzeczonym przypadkiem pominąłem.
-Tak, za kilka miesięcy. - Odpowiedziała, skupiając się na niebieskookim. Od razu widać było jak dumna jest z tego faktu.
- Super. - Stwierdziłem nieco mniej radośnie.
- Tak, pomyśleliśmy, że najwyższy na to czas. Przecież jesteśmy zaręczeni od ponad pół roku. - Dodała. - Ale nie mogę się zdecydować, gdzie urządzić wesele... A przecież ono musi być. - Oznajmiła, zaciskając dłoń na kołdrze. Kiwnąłem głową, po czym przykryłem się mocniej nakryciem. Ułożyłem się wygodniej, skupiając się na słowach kobiety.
-Oczywiście. - Roześmiał się Doi, sięgając dłonią do mojej ręki.
-Ale dzieci jeszcze nie planujecie, nie? - Zapytałem by się upewnić. Odkąd spędziłem czas z Masao przekonałem się nieco do tych małych istotek. Chociaż sam nie planowałem zostać tatusiem.
- Nie, jeszcze nie. Za młoda jestem, Haru- Chan. - Oznajmiła, patrząc na mnie z pobłażliwym uśmiechem. - Tak w ogóle, dobrze się czujesz? Nawet nie zapytaliśmy...
- Jakby coś go bolało, to już by się skarżył. - Stwierdził Doi, z miną znawcy. Zaśmiałem się, chwytając jego dłoń w swoją.
Jeszcze jakiś czas posiedzieliśmy w trójkę, po czym moja siostra oznajmiła, że się zbiera. Miała dziś spotkanie w klubie malarskim. Po krótkim wyjaśnieniu blondynowi na czym to polega ucałowała mnie w odsłonięty policzek, życzyła szybkiego powrotu do zdrowia i obiecała następne odwiedziny. Kilka sekund później drzwi się za nią zamknęły.
Spojrzałem na odprężonego mężczyznę, po czym posunąłem się delikatnie robiąc mu tym samym miejsce w łóżku.
Z początku Doi nieco się sprzeciwiał, jednak po moich namówieniach zdjął bluzę i usiadł przy mnie. Zdecydowanie mi to pasowało. Odkryłem, że na prawdę lubię czuć jego ciepłą skórę przy sobie.
Sięgnąłem po siatkę z gazetami i oparłem głowę o ramie niebieskookiego.
 -Pokażę Ci coś. - Oznajmiłem pamiętając swoje wcześniejsze postanowienie. Musiałem udowodnić mu, że to ja miałem racje. Odszukałem w magazynie odpowiednią stronę i pokazałem ją Doi'emu. Ten przysunął się jeszcze bliżej, jednocześnie uważając by za bardzo nie napierać na moje poobijane ciało.
- Zdjęcia. - Stwierdził, patrząc na spięte kartki. - Coś z nimi nie tak?
- Nie wierzyłeś mi, że ta babka robi nam zdjęcia. - Przypomniałem odwracając twarz bardziej w jego stronę. Zamiast usłyszeć odpowiedzi poczułem delikatny całus na czole.
- Musisz się przyzwyczaić do tego, że je ci robią. W końcu jesteś moim chłopakiem.
-Ale ty skromny jesteś. - Mruknąłem z uśmiechem, wracając wzrokiem do gazety. Właściwie nie pisało w niej nic, czego już bym nie słyszał. Domysły na mój temat, oskarżenia o wykorzystywanie Doi'ego, ale było również dodane, że może faktycznie jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
- Wiem. - Odparł, opierając głowę o poduszkę. - Ile musisz tu zostać?
-Co najmniej cztery dni. Chcą mieć pewność, że nic mi nie jest. - Wyjaśniłem, skupiając się na tekście.
- Wiesz, może... - Zaczął blondyn jednak nie skończył, ponieważ rozdzwonił się jego telefon. Odsunąłem się od mężczyzny, pozwalając mu wstać i podejść do okna, ponieważ to właśnie na jego parapecie leżał przyrząd.
- Tak, słucham? ... Jeszcze nie wiem... Do końca miesiąca... Dobrze, Dowiedzenia. - Szybko zakończył rozmowę. Spojrzałem na niego podejrzliwie oczekując wyjaśnienia, krótka wymiana zdań wydała mi się naprawdę dziwna.
 Blondyn z powrotem usiadł przy mnie, po czym pozwolił bym raz jeszcze oparł się o jego ramie. Starałem się nie wykonywać zbyt wielu ruchów, ponieważ mimo leków przeciwbólowych ciało wciąż mnie nieco bolało.
- Kto to? - Udałem obojętność chociaż tak naprawdę byłem tego niezmiernie ciekawy.
- Menager.
- A po co? - Dopytałem jeszcze bardziej zaintrygowany. Wiedziałem, że Doi póki co wciąż musi utrzymywać z nim kontakt. Niebieskie oczy spojrzały na mnie z powątpiewaniem, po czym usłyszałem ciche westchnięcie.
- Ostatnio... Dostałem propozycję uczestnictwa w programie rozrywkowym. - Wyznał, na co złożyłem magazyn i odsunąłem go od siebie. Znacznie ciekawsze było słuchanie spokojnego, teraz również niepewnego głosu blondyna.
- Fajnie. -Uśmiechnąłem się do niego, jednak on nie odwzajemnił gestu. - Nie fajnie?
- Muszę odmówić... - Wyjaśnił swoją niezadowoloną minę. Pamiętałem, że kilka miesięcy temu starszy wyjawił mi, że chciałby wziąć w takim przedsięwzięciu udział, dlatego też nie rozumiałem dlaczego nie chce zaakceptować tej szansy.
- Dlaczego? - Zapytałem patrząc na niego nierozumnym wzrokiem.
-Byłby kręcony w Londynie. Musiałbym się tam wyprowadzić. - Oznajmił. Między nami zapadła chwila ciszy. Próbowałem zrozumieć słowa blondyna, które nagle zdawały się brzmieć całkowicie bezsensu. - Musiałbym Cię zostawić. Na początku myślałem, że mógłbyś pojechać ze mną...
- Wiesz, że nie zostawię Yui ani Kochiko. - Stwierdziłem szybko. - Poza tym mam tu rodziców i dziadków.
- Właśnie w tym problem. W tym, że wiem to aż za dobrze. Dlatego..
- Doi. - Przerwałem mu skupiając na sobie jego wzrok. - Jeśli chcesz... Możesz pojechać. Nie chcę cię ograniczać, trzymać w złotej klatce. - Burknąłem patrząc mu w oczy. Wiedziałem, że to nie o to chodziło w związku. Mimo, że to była moja pierwsza miłość... To rozumiałem jej znaczenie. Chciałem uszczęśliwiać Imade, nawet jeśli znaczyłoby to związek na odległość.
- Haru.. Możliwe, że jeśli wyjadę już stamtąd nie wrócę. - Powiedział ciszej. Spuściłem głowę, patrząc szeroko otwartymi oczyma w nieskazitelnie białą pościel.
- C-Co? Nigdy? - Jęknąłem nie mogąc w to uwierzyć. To znaczyło by nie związek na odległość, a jego całkowity koniec.
- Możliwe, że nigdy. - Powtórzył. - Kontrakt jest pięcioletni. Jeśli miałbym tu przyjechać, to najwcześniej za pięć lat. Dlatego zrezygnuję. - Stwierdził, ostatnie zdanie wypowiadając nadzwyczaj pewnym swego głosem. Szkoda tylko, że mi tej pewności brakowało.
- Zastanów się jeszcze nad tym... Drugiej takiej szansy możesz nie dostać. - Poprosiłem, unosząc głowę.
-Tak... - Westchnął, skupiając wzrok na magazynie. - Co tam jeszcze ciekawego pisze? - Zapytał, próbując się uśmiechnąć. Tym razem ten gest nie wyszedł zbyt szczery.
- Hm... - Zamyśliłem się otwierając gazetę na przypadkowej stronie. Potrzebowałem oderwać się od wcześniejszej myśli. -  Date Ochiyo dostała nową rolę.
*    *    *
-Doi...Nie śpij. - Zaśmiałem się, gdy poczułem jak ciało blondyna staje się coraz bardziej rozluźnione. Ten od razu rozchylił przymknięte powieki i skierował na mnie rozkojarzone spojrzenie. Byłem pewny, że nie spał zbyt wiele, gdy byłem nieprzytomny.
Wiem, że zabrzmi to samolubnie. Jednak to było całkiem przyjemne. Świadomość, że ktoś tak bardzo się o ciebie martwi, że przestaje przejmować się własnymi potrzebami.
-Nie śpię! - Oznajmił donośnie, przecierając zamglone oczy.
- Śpisz. Idź już do domu. I tak za pół godziny kończą się odwiedziny. - Popchnąłem Go w ramie, by wstał, co też niechętnie zrobił. Poprawił uchyloną kołdrę po czym wbił we mnie swój wzrok.
- A Ty co będziesz robił? - Zapytał, uśmiechając się do mnie. Po chwili podszedł do uchylonego niedawno okna i zamknął je całkowicie.
-Znajdę sobie zajęcie. Nie martw się. - Wtuliłem głowę w poduszkę.
- Poczekaj... - Mruknął podchodząc do przewieszonej przez krzesło kurtki. Zaczął przeszukiwać jej kieszenie po czym z uśmiechem wrócił do łóżka i wyciągnął do mnie otwartą dłoń. Na niej leżało czarno-białe urządzenie, dookoła którego zawinięte były słuchawki. - Proszę, żebyś się nie nudził.
- Mp4? - Spróbowałem się upewnić. Blondyn nachylił się nade mną i przejechał palcem po płaskich klawiszach.
- Tak. Możesz posłuchać muzyki. Tutaj włączasz. - Pokazał mi boczny guzik. - A tutaj przełączasz. Reszty się domyślisz. - Oznajmił odsuwając się. W mojej dłoni zostawił odtwarzacz.
- Na pewno mogę pożyczyć?
- Tak, jasne. - Upewnił mnie, przeczesując palcami pasma włosów. Ostatni raz nachylił się i złożył na moich ustach  bardzo delikatny pocałunek, uważając by nie naruszyć rozciętej wargi.
- Dobranoc, Haru. - Pożegnał się jeszcze.  - Napiszę ci sms'a jak będę w domu. - Dodał, wiedząc  o co zamierzam prosić. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Dobranoc, Doi.
*    *    *
Gdy blondyn wyszedł od razu usiadłem wygodniej i uruchomiłem urządzenie. Idąc za jego wskazówkami włączyłem jedną z ponad trzystu set piosenek.


Hej.
Wszystkie łzy spływają tak samo,
Wszyscy tak czujemy deszcz.
Nie umiemy się zmienić

Gdziekolwiek idziemy
Poszukujemy słońca,
Nie mamy miejsca, aby się zestarzeć
Zawsze jesteśmy w biegu
Mówią że zgnijemy w piekle
Choć nie sądzę by tak się stało
Wystarczająco nas napiętnowali
Odebrali nam prawo do miłości.
Jesteśmy wyjęci spod prawa miłości.
_________________________________________________________________________________
Powyższa piosenka jest jedną z moich ulubionych :) Adam Lambert - Outlawes Of Love. Mam nadzieję, że zrozumiecie co chcę nią przekazać i dostrzeżecie, że faktycznie nakrywa się z sytuacją z opowiadania <3

Rozdział jest. Wedle obietnicy :D
Wgl. Dziś zauważyłam, że cztery ( właściwie już pięć) dni temu minął rok odkąd zaczęłam pisać Marzyciela... Szybko zleciało, co nie ?:D
To...
Ostatnio było 15... To teraz

Dodacie 20 komentarz, a następnego dnia ( Po dwudziestym komentarzu) będzie rozdział :3
Miłej nocy skarbeńki. :3

Komentarze

  1. Czekam z niecierpliwością :D .. Czy spam się liczy?? :P Poproszę o dobre zakończenie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Níe podoba mi się reakcja Yumi. Może dlatego, że jej nigdy nie lubiłam, no, ale i tak mnie irytuje. Rozdział bardzo dobry, szczerze mówiąc do opowiadania pasuje smutne zakończenie. Ale happy endem nie pogardzę c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby jak najszybciej nowy rozdział ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba twój styl pisania. Ja zaczynam dopiero co pisanie na poważnie, więc wiem że dodawanie rozdziałów na czas nie jest łatwe. Życzę weny i mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przeczytać więcej twoich historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne. I tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie, na serio je uwielbiam <3 (Dobra, nie będę Ci bardziej słodzisz, bo doskonale wiesz co myślę o twojej twórczości :D)
    Powiem szczerze, że jestem rozdarta. Z jednej strony chciałabym by Doi wziął udział w tym programie, bo to dla niego wielka szansa. Z drugiej jednak strony nie chciałabym by zostawił Haru, bo to by było takie smutne. Już i tak czuję więź z Haru i nie chciałabym, aby cierpiał.
    No nieważne. Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oezu, prześlicznie. I bardzo pozytywnie. Dlaczego ja nie umiem pisać w sposób, który wywołuje uśmiech? Dlaczego w ogóle nie umiem pisać? Oddawaj talenty :CCC
    A ja mam lenia i nie umiem nic napisać~

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jednej strony nie chce by to się już skończyło, ale z drugiej ciągłe pytania co będzie dalej ;3 Pisz, weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  9. JEJKU JAK JA CIĘ KOCHAM <3
    Weź zostań moją żoną ;n;
    Rozdział cudowny, zresztą jak każdy <3
    /Mizuhashi

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak słodki rozdział że aż cukrzycy dostać można... więcej takich! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to opowiadanie <3 chyba tylko jeden błąd rzucił mi się w oczy. Była to jakaś literówka, ale nie chce mi się spowrotem szukać. Bardzo ładny styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak jak ktoś nade mną pisał pasowałoby smutne zakończenie do tego. Nie wszystko co piękne musi się kończyć dobrze, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział tak samo dobry jak wszystkie inne, można by powiedzieć, że jeden z moich ulubionych. Niby się nic nie dzieje, ale ma w sobie "to coś" PISZ jak najszybciej następny rozdział, bo nie wytrzymam ;-;
    A i plus za Lamberta <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż, jak zawsze rozdział ciekawy;) owszem smutne zakończenie może i by tu pasowało, ale wydaję mi się że Haru dużo już wycierpiał i zasługuje na szczęście i miłość i choć w postaci Doi'ego ciągle jest coś co mnie niepokoi to myślę że on może pomóc Haru odzyskać wiarę w ludzi;) życzę im szczęścia, a Tobie dużo weny:)
    Pozdrawiam, Setsuna;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział. Tylko niech go nie zastawia samego T^T

    OdpowiedzUsuń
  16. aww *.* to było....przeurocze. chciałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale nie jestem w stanie; -;

    OdpowiedzUsuń
  17. matko, pytanie co zrobi Doi i czy w końcu dowie się co było przyczyną stanu chłopaka? ;---; czekam na więcej ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział był zapierajacy dech w piersiach, zresztą jak każdy inny (^.^) Nie mogę doczekać się kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział był zapierajacy dech w piersiach, zresztą jak każdy inny (^.^) Nie mogę doczekać się kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
  20. To było zajebiste *.* czekam na więcej z nadzieja na ostre seksy he heszki

    OdpowiedzUsuń
  21. To było zajebiste *.* czekam na więcej z nadzieja na ostre seksy he heszki

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne już chce wiedzieć jakie bd zakończenie weny i szybkiego dodania rozdziału
    gejowskie lovky <3

    OdpowiedzUsuń
  23. To jak Hoshi, jutro rozdział? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak, tak :3 Ale najpierw policzę ile jest powtórzonych komentarzy! I odejmę je od waszej sumy <3

      Usuń
  24. Nieee!!! XDDD chcemy następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  25. I gdzie jest nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam,
    trafiłam tutaj niedawno, no cóż jeszcze mi brakuje trochę do przeczytania, ale już teraz jestem w stanie powiedzieć, że mi się podoba, masz wspaniały styl pisania, historia jest ciekawa... będę tutaj często zaglądać
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  27. O-O
    TO-BYŁO-CUDNE!
    Ale mimo wszystko coś czuję, że się to smutno skończy :c
    A tego nie chcę ;c ma być "happy end"
    :C
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja chce twój talent. Podziel się. Pisz dalej nie chce żebyś kiedykolwiek skończyła. ^_*

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam,
    Doi bardzo martwi się o Harukiego, dostał szansę na wyjazd ale nie skorzysta bo nie byłby z nim... pięknie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz