Dreamer - Rozdział 23


            Następny ranek przywitał mnie niepokojąco szybko. Obudziłem się przed godziną dziewiątą, co jeszcze niedawno było dla mnie zadaniem niemal niewykonalnym. Przeciągnąłem się i po chwili zastygłem z rękami wyciągniętymi w dwie przeciwne strony. Przegryzłem wargę od razu przypominając sobie ostatnie wydarzenia. Czułem się całkowicie wyczerpany psychicznie. Te wszystkie sytuacje to za dużo, jak na przeciętny umysł dziewiętnastolatka. Ale... To chyba koniec.
         Zazwyczaj siadałem na łóżku i planowałem co powinienem zrobić w najbliższym czasie. Tym razem ogarnęło mnie dziwne, aczkolwiek przyjemne uczucie odprężenia. Wreszcie mogłem wrócić do miarowego biegu życia. Przecież nie musiałem martwić się już o dziadków, rodziców, Yui czy Doi'ego.
Wszystko stało się tak wspaniale proste, że wybuchłem niezmiernie radosnym śmiechem, zawierającym w sobie wiele ulgi.
Wreszcie wszystko było tak jak powinno.
Wstałem z posłania i skierowałem się w stronę łazienki. Po chwili namysłu postanowiłem odwiedzić cmentarz. Ostatnim razem byłem tam przed opieką nad Masao.
 Dawno.
*    *    *
           Ze spokojem patrzyłem w niebo, które chyba nigdy wcześniej nie wydawało mi się tak piękne. Podziwiałem każdą białą chmurę, która wędrowała po nim. Kompletnie nie przejmowałem się zdziwionymi spojrzeniami, jakimi raczyli mnie przechodnie. Mogłem wyglądać nieco niepokojąco, ale co z tego?
Wreszcie byłem całkowicie wolny od prześladujących mnie demonów.
Stało się to o czym marzyłem od dłuższego czasu.
         Schyliłem głowę i spojrzałem na zegarek, zajmujący miejsce na moim bladym nadgarstku. Była dwunasta.
Wcześniej zadzwoniłem do niedawno odnalezionej kawiarni i umówiłem się na rozmowę w sprawie pracy. Kelner.
Wydawało mi się to pracą przyjemną i niemniej ważną od innych.
Na kelnera zawsze się czeka, wręcz się go wyczekuje. Może on poprawić humor choćby jednym, przyjaznym uśmiechem. Dodać otuchy do dalszej pracy, która nie zawsze bywa równie prosta. Tak właśnie postrzegałem to stanowisko i jak najbardziej podobała mi się możliwość zajęcia go.
            Niestety moje myśli zeszły na mniej przyjemny temat. Dotarłem do opuszczonego cmentarza, który w świetle wiosennego słońca zdawał się całkiem przyjaznym i zadbanym miejscem. Przy niemal każdym z nagrobków stały sztuczne kwiaty czy palące się kadzidełka.
 Ze smutkiem patrzałem na niektóre, te zapomniane groby, przy których najpewniej nie było nikogo od bardzo dawna.
Naszło mnie dziwne wrażenie, świadomość, że i ze mną może się tak kiedyś stać. Zostanę pochowany pod rodzinnym nagrobkiem, wciąż będę miał jakieś miejsce, jednak mało kto będzie pamiętał o moim istnieniu. Niewielu wspomni zagubionego chłopaka zrodzonego z prostytutki i  nikomu nieznanego biznesmena. Dziadków już nie będzie, Doiego nie będzie, Yui nie będzie.
Przełknąłem ciężko ślinę, stając przed odpowiednim nagrobkiem. Złożyłem ręce do modlitwy, którą recytowałem w myślach mechanicznie.

Co jeśli umrę jako ostatni? Jeśli będę musiał uczestniczyć w pogrzebie siostry i mojego chłopaka? Nie chcę tak. Nie chcę żyć ze świadomością, że oni odeszli.
Będę wtedy całkowicie sam.

W końcu usiadłem na niewielkiej ławeczce i zacząłem wpatrywać się w grobowiec.
Przecież nie musiałem myśleć o śmierci już teraz, z pewnością będę miał więcej okazji, by martwić się co będzie potem.

Chwilę potem zacząłem tworzyć w głowie monolog kierowany do rodziców. Mówiłem o wszystkim, jak zwykle ciężko znosząc brak ich odpowiedzi. Tęskniłem za ojcem i mimo wszystko za matką również. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu postanowiła umrzeć, ale mimo to ją kochałem. Przecież przez wiele lat to właśnie ona była przy moim boku.
Chyba w końcu dojrzałem do tego, by jej wybaczyć.
Nie zapomnę, ani nie zrozumiem, ale wybaczę to, że nas opuściła. Mnie i Yui.

Ponownie tego dnia spojrzałem w niebo, widząc na nim ciemne, niepokojące chmury. Za to właśnie nie lubiłem Japonii, deszcz odwiedzał nas zbyt często.
Powiodłem wzrokiem za jedną z dekoracji nieba myśląc co Doi mógłby robić. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie swoje własne stwierdzenie.
"Gdziekolwiek nie będziemy niebo zawsze będzie nas łączyło. "
W tej chwili ono nas łączy.
Nie mówiłem mu o moich staraniach o pracę. To nie tak, że nie było ku temu okazji... Po prostu wolałem powiadomić go po fakcie. Przecież to nic złego.
*   *    *
Po wejściu do kawiarni przywitało mnie przyjemnie, ciepłe wnętrze, w którym królowały różne odcienie koloru kawy. Uśmiechnąłem się lekko do stojącej za blatem blondynki, zaś po zamienieniu z nią kilku słów znalazłem się przed drzwiami osobnego gabinetu. W każdym razie tak mi się wydawało, ponieważ idąc za wskazówkami kobiety trafiłem tutaj. Przed ciemne, zadbane drzwi. Uderzyłem w nie kilka razy po czym, zaproszony przez mało znany mi głos wszedłem do środka.
Wewnątrz było... Przeciętnie. Wiele papierów, segregatorów, kilka pootwieranych kartonów.
-Dzień dobry. - Uśmiechnąłem się lekko do wstającego z obszernego fotelu mężczyzny. On powtórzył mój gest wyciągając do mnie gładką, zadbaną dłoń.

*   *   *

             Po wyjściu z kawiarni od razu zadzwoniłem do Yui. Nie chciałem by ponownie dowiadywała się czegoś od osób trzecich. Z drugiej strony chciałem zadzwonić do mojego chłopaka. Stwierdziłem jednak, że to nie jest rozmowa na telefon. Przecież On nie wiedział nawet o tym, że staram się o jakąś pracę. Postanowiłem więc odwiedzić Go w domu. Zazwyczaj był tam sam z matką, więc nie wydawało mi się, by moje odwiedziny były niewłaściwe. Najwyżej Go nie spotkam.
- Cześć, Haru-Chan! - Wykrzyknęła radośnie moja siostra, śmiejąc się po chwili. Zrobiłem to samo, jednak nieco ciszej, ponieważ nie chciałem by ktoś z mojej niewielkiej publiczności to usłyszał. Ulice były całkowicie puste. Pewnie większość mieszkańców wciąż była w pracy.
-Cześć, siostrzyczko. - Odpowiedziałem, wciąż nosząc uśmiech na ustach. Spojrzałem na swój cień, który był coraz mniej widoczny. Słońce chowało się za chmurami. Poczułem nawet pierwsze krople deszczu na skórze. Były niewielkie i niezbyt częste, ale wyczuwalne.
- Z jaką wiadomością dzwonisz?-  Zapytała, najwyraźniej wyczekując wiadomości na temat mojej pracy. Dzień wcześniej wyjawiłem jej swoje plany.
-Dobrą. Za trzy dni zaczynam coś w rodzaju... Okresu próbnego. Jeśli się sprawdzę to przyjmą mnie na stałe. - Wyjawiłem zauważając wsłuchującą się w moje słowa kobietę. Nieco zmieszany odwróciłem wzrok prosto na stoisko pełne różnego typu gazet. Na kilku z nich była uśmiechnięta buźka Doi'ego, która wywoływała we mnie naprawdę ciepłe uczucia. Bez wahania wszedłem pod daszek sklepiku i zacząłem szukać najbardziej interesującego mnie tematu, drukowanego przy zdjęciach blondyna.
- Brawo! To świetne, cieszę się, braciszku.
-Ja też. - Odparłem, wybierając spośród zbioru dwie gazety. Jedną nieco starszą, stawiającą pytanie dlaczego Doi odszedł z zespołu, zaś drugą ze zdjęciem moim i chłopaka, podczas wycieczki z dziadkami. To właściwie kupiłem tylko dla mojej satysfakcji, ponieważ ostrzegałem wtedy blondyna, że ktoś dziwny nas śledzi. On mimo to ciągle zaprzeczał i mówił, że jestem przewrażliwiony. Jakiś fragment mnie kazał mu udowodnić swoją rację.
-To wszystko, Proszę Pana? - Zapytała sprzedawczyni po skasowaniu obydwóch magazynów.
- Tak, dziękuję. - Posłałem staruszce uśmiech, po czym chwyciłem siatkę w dłoń i wyszedłem na coraz gęściej padający deszcz. - Co u ciebie? - Zapytałem już siostry, schodząc z nią na mniej ciekawe tematy. Rozmawialiśmy głównie o przyziemnych rzeczach. Yui dużo mówiła o swoim chłopaku i o ich wspólnym życiu. Słyszałem to już setki razy, ale z grzeczności udawałem, że wszystko jest tak samo ekscytujące jak tydzień temu.
-Coraz bardziej przerywa. - Stwierdziła po jakimś czasie.
-Bo pada. - Odburknąłem patrząc w ciemne już niebo. Ulice były właściwie puste. Niektóre sklepy były jeszcze otwarte, jednak większość szykowała się do zamknięcia. Poprawiłem bluzę po czym skręciłem uliczkę, by skrótem dotrzeć pod dom Doi'ego. Zostało mi jeszcze jakieś dwadzieścia minut drogi.
- Brawo, Haru. Tylko ty chodzisz w deszczu po dworze.
- Masz rację. - Zaśmiałem się, rozglądając wokół. Za mną szło jeszcze kilku mężczyzn. Miałem wrażenie, że zbliżają się coraz bardziej, co jak sądziłem, było spowodowane moim nieśpiesznym chodem.
- Głupku. Dobra, idę zrobić kolacje, Jun za chwilę wróci z pracy. Chcę mu zrobić niespodziankę.
- Dobrze. Powodzenia.
- Papa, Haru-Chan. - Pożegnała się zaś po otrzymaniu odpowiedzi rozłączyła się. Uśmiechnąłem się lekko, poprawiając zarzucony na głowę kaptur. Schowałem telefon do kieszeni i w tej samej chwili usłyszałem pewne niepokojące stwierdzenie.
- Ty... To faktycznie ten pedał.- Roześmiał się ktoś znajdujący się niebezpiecznie blisko mnie. Moim największym błędem było to, że zamiast uciekać zacząłem zastanawiać się, czy to może o mnie chodzić. Rozmyślenia te zajęły wystarczająco dużo czasu, by jeden z dryblasów podbiegł do mnie i łapiąc za ramie odwrócił w swoją stronę. Zdążyłem jedynie dostrzec jedną z blizn na jego twarzy, ponieważ po chwili zamachnął się i zaciśniętą pięścią uderzył mnie w szczękę. Cios był na tyle silny by powalić mnie na mokry asfalt. Poczułem pojawiające się w oczach łzy i okropny ból.
Wytarłem krew z warg i podniosłem się na łokciu niepewnie zerkając do góry.
- Co robisz, Cioto? Nie pozwoliłem ci wstawać. - Oznajmił spokojnym głosem. Tak skupiłem się na jego ruchach, że nie dostrzegłem jak jeden z jego znajomych podszedł bliżej. Ten sam facet z rozmachem kopnął mnie w brzuch. Nie jeden raz, ponieważ wraz z pierwszym nastała seria ostrych kopnięć. W brzuch, ramie, żebra czy uda. Wszędzie gdzie tylko miał dojście. Dołączyła do niego kolejna osoba, która dotąd stała z tyłu. Jej uderzenia okazały się najbardziej bolesne.
 Trwało to przerażająco długo, zaś każdy "dotyk" na moim ciele odbierał mi siły i zdrowe zmysły.
Bałem się.
Skuliłem się mocno, zasłaniając ramionami twarz.
Zacisnąłem mocno wargi, przegryzając je aż do krwi. Nie chciałem by mój pełen cierpienia głos dał im satysfakcje.
- Zero zabawy. Nawet się nie rusza. - Warknął w końcu jeden z nich. Po jakiś dziesięciu minutach moich męk, kiedy to już nie potrafiłem otworzyć oczu ani tym bardziej odróżnić do kogo należał głos.
- I  dobrze, ich powinno się wybić. - Mruknął inny. Poczułem ostatnie, odbierające oddech kopnięcie po czym odeszli.
W pierwszej chwili sądziłem, że to moja wyobraźnia jawi mi tak spokojną wizję. Ale nie, oni na prawdę odeszli.
Uchyliłem ciężko jedną z powiek i spróbowałem się podnieść. Te czynności tak mnie wyczerpały, że po chwili opadłem na ziemię, nieprzytomny.

________________________
Cóż... Przepraszam za tak długą przerwę...Nie udało mi się wszystkich przedmiotów poprawić.. Ale większość! Najpewniej będę pisała poprawkę z Geografii...

Wracając! Podejrzewam, że może wam się nie podobać ten rozdział.. Ale no.. .Proszę o komentarze <3
Zrobimy tak :D
Gdy pod rozdziałem pojawi się 15 (tak, tym razem 15) komentarzy ... Następnego dnia dodam notkę :D

Kocham was, moje słoneczka :*

Komentarze

  1. WOW
    Zaskoczyłaś mnie tego na końcu się nie spodziewałam
    Długą przerwą się nie przejmuj ja wiem co to znaczy mieć poprawki więc spoko
    Rozdział był cudny i czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam Mito *3*

    OdpowiedzUsuń
  2. Znęcasz się. Tak krótko i przerywasz w takim strasznym momencie T^T

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie cierpię kiedy rozdziały kończą się w takich momentach ;-; mam nadzieje, ze następny pojawi się szybciej ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. wowowowow :3
    Baaaardzo fajny rozdzialik, ale kurde no... nie zgadzam się na przerywanie w takiej chwili!!! Jak to można się tak znęcać nad ludzikami... (wiem, sam w moim podobnie zrobiłem...)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się rozdział podobał i jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twoje opowiadania 💙

    OdpowiedzUsuń
  8. Zatłukę za przerywanie w takich momentach! >:( ale i tak rozdział mi się podobał, bardzo lubię motyw nieba w tym opowiadaniu :) z niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Noooo! Ja chcę więcej ^^ to jest super :D /T

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co w takim momencie przerywasz? :c

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju czemu teraz przerwalas ;_; potrzebuje szybko nowej notatki..... nie moze byc 11 komentarzy? C:

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem wielka fanka tego opo i z niecierpliwoscia czekam na ostatnia(chyba) czesc :3 /Yihe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zło wcielone, akurat teraz przerywasz. Jak można. Jak można, ja pytam. Sadystko jedna :C

    OdpowiedzUsuń
  14. Ubóstwiam cię za ten rozdział, nienawidzę takich homofobów, NIENAWIDZĘ, mam nadzieję, że wstawisz ten rozdział jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham i nienawidzę- jak możesz robić mu krzywdę?! ty ty ty, agrwwragarwr mam nadzieję że z tego wyjdzie

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój komentarz jest 16 a nadal nie ma następnego rozdziału !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ale opka genialna czekam na więcej
    DUŻO WENYYYYYYY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  17. Hoshi.. Sadystko co ty mu robisz T^T

    OdpowiedzUsuń
  18. dlaczego przerywasz w tym momencie? Rozdział jest świetny :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sumimasen, sumimasen, sumimasen, że piszę komentarz dzisiaj, miałam małe problemy z netem i dopiero dzisiaj dorwałam się do laptopa ;<
    Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, w ogóle się tego nie spodziewałam. Fajnie to wyszło, ale tak się kochana nie robi!! Biedy Haru ;_; Oby tylko nic mu się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,
    udało mu się dostać tą pracę choć jak na razie tylko na czas próbny, jednak byli śledzeni, nikt się nie pojawił aby mu pomóc, myślałam, ze pojawi się Doi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz