Arive or Dead- Część 12/15


            Przepraszam, że tak długo nie było notatki. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu został :)
Witam nowych czytelników :*
Gomene, że wczoraj nie dodałam notatki. Jak wspomniałam miałam urodziny, wyszłam ze znajomymi , a jak wróciłam (specjalnie około 21) to matka oznajmiła mi, że już dziś nie wejdę..
Podzieliłam ten rozdział na dwa. Następny dodam jeszcze dziś ;3
Dziękuje ze odpowiedzi w ostatniej ankiecie.. Większość osób oceniła że mam pisać dalej, będzie czytać. Nikt nie napisał że powinnam sobie odpuścić :)
Dziękuje za pytania na asku, gadu, e meilu.. na blogu.. serio dziękuje. 
Nie jestem pewna czy dawałam tu moje gadu, więc w razie pytań możecie pisać na nr: 40665105
Proszę o komentarze! :3 jak do wieczora nie będzie chociaż dwóch to nie dam notki T3T 


 Przyłożyłem lewy policzek do zimnych drewnianych paneli w salonie. Wyjątkowo tym razem byliśmy u mnie. Rodzice wyjechali na kilka dni do ciotki. Ja ze względu na szkołę musiałem zostać, co całkiem mi pasowało. Znudzony wpatrywałem się w telewizor, który stojąc na półce cieszył się dobrym widokiem na większość punktów w pokoju. Zerknąłem na balkon, na którym kilka minut temu zniknął Tsu by odebrać telefon.
Coś ukrywał, czułem to.
Z dialogu prowadzonego z rozmówcą wyłapałem wcześniej jedynie słowa 'wyniki', 'zawsze'  i wielokrotnie powtarzane imię jego matki. Przez szklane, uchylone drzwi wpływało dość zimne, wieczorne powietrze. Widziałem jak chłopak opiera się o ścianę, pomalowana na biało, w następnym momencie wrócił do mnie, a urządzenie komunikacyjne znikło z mojego pola widzenia. Usiadł blisko z codziennym, nieodłącznym uśmiechem na twarzy. Z delikatnością przeczesał moje włosy, zastanawiając się nad czymś. 
-Będę się już zbierał. -Ogłosił w pewnej chwili, wyczuwalnie niezadowolony z tego faktu. 
-Stało się coś? - Zapytałem od razu, podnosząc się do siadu. 
-Jasne że nie. Po prostu późno już, rodzice będą się martwić . - Przypomniał, to co oczywiste jednak zerkając na ścienny zegar ustaliłem że jet dopiero niewiele po 19:00
-Przecież nie jet późno...
-Ale zaraz będzie ciemno. - Wplątał się pomagając mi podnieć się z podłogi.
-Ale jakby co się działo.. to by mi powiedział,prawdaa? - Chciałem się upewnić, spojrzałem na niego uśmiechając się w możliwie najsłodszy sposób.
-Jasne Trzymaj się... i nie siedź za długo przed telewizorem.. -dodał jak odpowiedzialna matka. Prychnąłem tylko, w myślach oceniając zaczynający się film.. Chłopak pocałował mnie krótko i wyszedł z mieszkania. Zakluczyłem za nim drzwi i wróciłem na poprzednie miejsce.
Powiedziałby mi. -pocieszałem się w myślach, chyba nic się nie stało..Wiedziałbym o tym, jak nie ja to Myu lub Sachiko.. 
Wszystko byłoby inaczej, gdybym już wtedy wiedział że jego zapewnienia, to tylko puste, niewierne słowa..
*    *     *
-Co się wtedy stało?
-Dowiesz się w swoim czasie.- Mamroczę pod nosem , wyjmując z szuflady nałóg w paczce. Wychodzę na balkon. Stoję w tym samym miejscu co Tsuki kilka lat temu. Wyciągam jedną z prostych pałeczek, podobno pomagają rozluźnić się, zapomnieć.. gówno prawda..
Zerkam na ośnieżone alejki i wysokie górki, po których wspinały się dzieci z większymi od siebie sankami tworzącymi pręgi na białym śniegu, cieszącym się popularnością od kilku dni. -Chodźmy się przejść. - Rzucam nagle propozycje, której sam nie zdążyłem przemyśleć. Wracam do niewielkiego mieszkania, wcześniej upewniając się czy balkon został odpowiednio zamknięty.  Ubieram płaszcz, patrząc jak Ayako niepewnie robi to samo. Chwile szukam kluczy, które znajduję na szafce. Patrzę jeszcze krytycznie na wysokie obcasy kobiety, jednak nie komentuje tego głównie dla własnego dobra.
Wędrujemy alejką parku, posypaną jakimś brązowym piaskiem. Dłonie wciśnięte mam w kieszenie.
-Patrz ,jakaś awantura.. - Mruczy blondynka szturchają lekko moje ramię. Posłusznie podążam wzrokiem w wskazanym kierunku. Kilkanaście metrów przed nami kłóci się dwójka ludzi po trzydziestce, chyba małżeństwo .. ciekawe miejsce na sprzeczki rodzinne.
-To głupie.. - Mruczę pod nosem. - Ludzie niszczą to co sami stworzyli, często to czemu poświęcili wiele lat życia..
-Racja.. Podjęli po prostu nie przemyślane decyzje, lub nagle oczekują czegoś więcej, niż na początku. - Podsumowuje blondynka widząc jak wcześniej kłócąca się kobieta bierze za rękę ,góra 6-letnią córkę ,szybkim krokiem odchodzi w przeciwną stronę.  - Nie przejmuj się tym , nic w tej kwestii nie zmienimy. - Między nami pojawia się krótka chwila dla ciszy, jednak taka naturalna.. - Opowiadaj dalej, Hoshi. - Prosi niszcząc błogie zjawisko.
-Przecież nie masz na czym notować.. - Przypominam jej, czując jak na moim ,zaróżowionym od zimna policzku topi się maleńka, biała gwiazdka.
-Zapamiętam..
*    *    *
Powrót ze szkoły. Czwartek. Tsukiego nie było. Nie wiedziałem czemu, ale wiedziałem że z jakiegoś powodu jest coraz gorzej, coraz dziwniej. 
Mój chłopak miał przede mną jakieś tajemnice, Z Myu nie rozmawiałem odkąd wyszło na jaw że to ona rozsyła plotki, a rodzice nagle ucichli. "Cisza przed burzą". Chyba zachciało im się grać idealną rodzinkę, do której nam daleko. 
Już na klatce schodowej słychać było głośną awanturę, oczywiście dobiegającą z naszego domu. Skąd by inaczej? Tym razem nie obeszło się bez potajemnych rozmów sąsiadów.  Wejście do mieszkania, sam z siebie opóźniałem jak tylko mogłem. Jednak w końcu znalazłem się w środku. Rodziców znalazłem w salonie, kłótnia między nimi urwała się, jakby główni jej bohaterowie byli autentycznie zdziwieni moim wtargnięciem. Stojąc w progu, zmierzyłem wzrokiem rozbity wazon, którego i tak nie lubiłem, małą lampkę i rozlane coś na jasnym dywanie, jednak nie umiałem określić co to takiego. Chyba dopiero zaczęli.. Niemal jak z marnego serialu z sypialni rodziców wybiegła wysoka, w każdym razie wyższa ode mnie  rudowłosa kobieta. Z opuszczoną głową, jakby przed kamerami, odepchnęła mnie z przejścia i uciekła od nas. Ojciec miał kochankę? Mało mnie to obchodziło, był mi obojętny, właściwie.. nic o nim nie wiedziałem...
-Nie przeszkadzajcie sobie. - Słowa zostały całkowicie wyprute z emocji. Wszedłem do swojego pokoju, tylko po to by odłożyć torbę szkolną i wziąć bluzę, ponieważ na dworze zapowiadała się ulewa. Schowałem kluczę do kieszeni spodni i wyszedłem z mieszkania nawet nie żegnając się z zmieszanymi rodzicami. Na chodniku zaczęły pojawiać się małe, ciemne plamki, mieszające się z sobą. Deszcz z chwili na chwile wzmagał się, wiatr pchał kosmyki włosów, tak by jak najbardziej zasłaniały mi widok. Nawet nie fatygowałem się by je odgarnąć. Zastanawiałem się gdzie mogę iść, przecież życie pozbawiało mnie możliwości.. Rodzeństwo wciąż było w szkole, do domu nie chciałem iść , póki rodzice się nie uspokoją, z Myu zakończyłem naszą przyjaźń, Tsuki.. nawet nie wiem co z nim.. Pozostało mi iść prosto przed siebie, ignorując warunki pogodowe.. Widziałem jak ludzie zaczynają biegnąć do domu lub chowali się pod dachami sklepów, tylko ja wyróżniałem. Zapiąłem bluzę i zasłoniłem i tak zmokłe włosy kapturem. W pewnej chwili, przez deszcz przebił się odgłos uderzenia o chodnik. Zdziwiony spojrzałem na Mp3 , która chwilę temu wypadła z mojej kieszeni po czym uśmiechnąłem się podnosząc nieco mokry sprzęt, z nadzieją że upadek mu nie zaszkodził. Tym razem moja nadzieja ziściła się. 
Szedłem dość wolno, stawiając niewielkie, mało przemyślane kroki. Nie przeszkadzało mi to że moknę coraz bardziej, ani że nie wiem gdzie zmierzam. Tryb moich myśli przełączył się na " mam wszystko gdzieś".  Jakaś kobieta trąciła moje ramie ,śpiesząc się, nawet nie zwróciła na to uwagi, własne w tej chwili przyszła mi do głowy pewna myśl- że właśnie tak powinno być. Że powinienem dla innych nie istnieć. Pozwolić im żyć bezemnie. Miasto w krótkim czasie wypustoszało, tylko ja jak ten idiota wytrwale podążałem nie wypowiedzianą ścieszką. Wszystkie budynki w okół wydawały się takie same- szare i opuszczone,a jednak mieszkalne. Spojrzałem za siebie , widząc że codzienna nudna panorama miasta wciąż się toczy, jednak jakby z boku. 
Po kilkunastu minutach, gdy w oddali usłyszałem potężny grzmot, a srebrzysta pręga przecięła niebo , postanowiłem nieco się rozejrzeć. Zaśmiałem się gorzko,widząc że nogi samowolnie przy prowadziły mnie na osiedle Tsukiego. Świetnie, ale... Nie widziałem szans by tam wejść.  Jednak nie przewidziałem jednego. Gdy  obróciłem się by dać przysłowiową "nogę". Na moim ramieniu spoczęła jasna, kobieca dłoń..
-A co ty tu robisz, Hoshi? - Zapytała dość głośno Arai-San. Matka Tsukiego, mimo iż często się z nią widywałem nie znałem nawet jej imienia. ( Arai -San czyli - nazwisko + Pani ;]dop.aut) Obróciłem twarz, nieco w jej stronę, jednak zanim zdążyłem coś powiedzieć ,zostałem stanowczo popchnięty w stronę bloku w którym pomieszkiwała rodzinka. 
-Jakoś tak przechodziłem.. - Odpowiedziałem, gdy znaleźliśmy się w środku, 40-latka uśmiechnęła się lekko i odłożyła siatki, wcześniej trzymane w dłoni.
-Tsukiego nie ma, ale zaraz powinien wrócić. Znajdź sobie coś u niego do przebrania. -Rozkazała. Kiwnąłem potakująco łepkiem i szybko wbiegłem na piętro do pokoju chłopaka. Bez problemu znalazłem szafkę, po brzegi zapełnioną różno kolorową odzieżą. 
*     *    *
-Więc.. Co tam u ciebie ? Jak w szkole i domu? - Zaczęła kobieta, gdy zszedłem do salonu.
-Ogólnie nie najgorzej. W szkole i domu nic się nie zmieniło. - Odpowiedziałem siadając na kanapie, na przeciw brunetki. Nie rozumiałem czemu wszyscy w tym domu farbują włosy.. To jakaś tradycja? W dłonie wziąłem nagrzany kubek, zapełniony malinową herbatą. 
-A masz dziewczynę? - Wpatrywała się we mnie bez skrępowania, zadając pytania. Zacząłem szybko kręcić głową,przecząco.
Rozmawiałem z kobietą jakiś czas, nie długo. Ponieważ w połowie wypowiedzi Arai-San, Drzwi wejściowe wpuściły do mieszkania Tsukiego. Chłopak dość szybkim tępem ruszył przez korytarz. Kiedy przechodził koło kuchni rzucił w jej stronę znudzone spojrzenie, które  szybko zmieniło się w zdziwionę, po tym jak zarejestrował moją obecność.
-O... Nie wiedziałem że przyjdziesz.. - Uśmiechnął się szeroko, wyglądało na to że wcale nie przeszkadzała mu moja obecność.
-Chcesz herbaty ,skarbie? - Zapytała odrazu brunetka. Nastolatek pokręcił przecząco głową.
-Chodź na górę, Hoshi. - Poprosił mnie, odkładając żółtą parasolkę na półkę, przy drzwiach wejściowych. Kiwnąłem mojej wcześniejszej towarzyszce . Wstając poprawiłem jeszcze,za dużą na mnie, zresztą na tsukiego pewnie też, zieloną koszulkę. Brązowooki, najwyraźniej zniecierpliwiony, pociągnął mnie za dłoń do swojego pokoju. 
-Czemu cię dziś nie było? - Zacząłem swój jakże złożony wywiad. Usiadłem na jego łóżku, uważnie wpatrując się w niego. Zaś chłopak usiadł za biurkiem, na granatowym krześle, po czym podjechał na nim w moją stronę.
-Wagary.- Zaznaczył krótko, z podłym uśmieszkiem zdobiącym twarz.
-Bezemnie?
-A, bez ciebie. -Potwierdził, na co drgnąłem. - Tęskniłeś co? - Zaśmiał się, patrząc na mnie trochę dziwnym wzrokiem. Kiwnąłem krótko, dość niepewnie, za co zostałem nagrodzony uśmiechem, którego po prostu nie dało się podrobić. Był tylko Tsukiego i przeznaczony tylko dla mnie. Następnie wstał , usiadł blisko mnie dzięki czemu mógł sięgnąć moich ust. Od razu odepchnąłem go, ponieważ chwilę wcześniej na korytarzu odbił się dźwięk czyiś kroków. 
-Chłopcy, ja idę do pracy. Trzymajcie się. - Oznajmiła kobieta, wściubiając głowę do środka, w chwili gdy- Dzięki mnie- siedzieliśmy w większej odległości niż chwile wcześniej. Następnie po prostu znikła, jakby przeczuwając że jej obecność nam w tej chwili do szczęści nie jest potrzebna. 
-Hooshii..- Usłyszałem jak chłopak, przeciąga moje imię, odwróciłem się by wstać jednak spowrotem zostałem pociągnięty na łóżko.
-Dasz mi wstać? - Zapytałem ,czując jak składa pocałunek na mojej szyji, po chwili wtulając twarz w tamto miejsce. Na czułości go wzięło? -Pomyślałem ,gdy jego ręce objęły mnie w pasie.
-Nie. - Powiedział z wyczuwalną, dziecięcą stanowczością w głosie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, patrząc w martwy punkt na ścianie.
-A teraz? - Ponowiłem pytanie , gdy cisza zaczęła mnie nudzić.
-Nie. - W jego wypowiedzi i tym razem nic się nie zmieniło. Zaśmiałem się cicho, nie mogąc powstrzymać tej reakcji, po czym wyplątałem się z jego uścisku, odchodząc znaczną odległość od łóżka. - Chodź ,pooglądamy coś w telewizji. - Zadecydowałem , biorąc na siebie zirytowany wzrok chłopaka, wysłałem mu całusa w powietrzu będąc już w drzwiach. wyszedłem do kuchni, by wziąć dostępny alkohol czyli.. piwo,w tym domu nigdy nie znajdziesz niczego innego, chyba że w nowy rok. wmaszerowałem do salonu, gdzie czekał na mnie Tsuki.

Komentarze

  1. Wczoraj przeczytałam chyba wszystkie rozdziały, tak mnie to wciągnęło. I szczerze mogę przyznać że zakochałam się w Tsukim i Hoshim.
    A ten rozdział... Awww~ <3
    chcę więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omonomnomnom *3*
    Kij z tym, że miał być wczoraj, jest tak zajebisty, że to wynagradza wszystko
    "Ludzie tworzą to co sami stworzyli" - święta prawda, polać jej xD
    Dawaj kolejny rozdział, bo bez tego nie mogę żyć T.T

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    ciekawe co ukrywa, bo na pewno coś ukrywa... to smutne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz