Arive or Dead - Część 7/..
Wchodzę do kuchni. Dom jest przyjemnie pusty, jestem tylko
ja .. I tak chyba właśnie powinno być.
Przygotowując sobie kawę i siadam naprzeciw laptopa. Za oknem śnieg cienką
warstwą pokrywa uliczki i niektóre budynków. W domu jest ciepło, a ja niemalże
czuję tą różnicę temperatur. Z radia płyną słowa jednej z piosenek Yui Yoshioki.
Niby kolejny nijaki czwartek, a jednak, jakby się zastanowić z każdego powinniśmy
się cieszyć, przecież.. W końcu nasze czwartki się skończą..
Nie umiem powstrzymać ciekawości, więc nieśpiesznie otwieram
jeden z zapisanych folderów. Konkretniej ten, prowadzony przez Ayako. Wszystko
tam jest przejrzyście poukładane. Według cyfr. Jakby wrzucić to wszystko do
jednego z moich folderów i tam nieziemsko by się wyróżniały.
Przeciągam się, po czym otwieram nowy dokument… Czas dodać
coś od siebie.. Trochę się zaangażować, choć angażowanie się w cokolwiek jest
złe i bolesne…
* *
*
-Czyli… wszystko w porządku? – Zapytał po jakimś czasie
Tsuki. Leżeliśmy na moim łóżku, blisko siebie, od czasu do czasu zaczepiając
się nawzajem drobnym dotykiem. Nie czułem się znudzony. Podobała mi się ten spokój, i szczerość danej sytuacji.
-Tak, w porządku. – Odpowiedziałem bawiąc się jego
dłonią. On za to drugą łapką kręcił na
palce moje włosy.
-Czyli znów będziesz się do mnie odzywał? – Uśmiechnąłem się
na to pytanie, kiwnąłem krótko główką, potwierdzając. I wtuliłem ją w jego
ramiona. –To się cisze. – Wyjawił całując lekko moją skroń. Czasem miałem
wrażanie, że w stosunku do siebie jesteśmy zbyt otwarci. Koniec końców byliśmy
Japończykami.. A oni nawet z żonami nie trzymali się za ręce publicznie. Przyjaciele byli ze sobą bliżej, niż
małżeństwa.. Ale co zrobić, tak po
prostu było.. –Ale… czemu ostatnio nie
było ci w szkole?
-Mówiłem, nie chciało mi się…
-Widziałem cię z Izumi… Mam nadzieje, że nie przyjaźnisz się
z nią za bardzo.. Wiesz, że ona bierze narkotyki? Nie chciałbym żebyś był taki
jak ona i jej znajomi.. – Wyjaśnił przez potok słów. Przegryzłem wargę. Oj,
spóźniłeś się Tsuki. Ale nie potrafiłem powiedzieć tego na głos . Na pewno
byłby zawiedziony moim zachowaniem. Zły na mnie jak i na Izumi, a ona mimo
wszystko była dobrą przyjaciółką.
-Nie martw się, nie zrobię nic głupiego. – Moje słowa były
ciche. Nawet ja słuchając ich miałem wrażenie, że są bez uczuć i pewności.
-Ufam ci.
-Wiem, Tsuki. Wiem. – Przyznałem, w myślach wspominając, że
to był błąd w stosunku do mnie. Jego łapka zaczęła głaskać mój policzek, na co
ja zamruczałem cicho. Lubiłem jego dotyk. Był delikatny, jednak stanowczy, co
wyróżniało go wśród innych. Zapominając o rozmowie spojrzałem w jego oczy.
Uwielbiałem je, ale jakby głębiej się zastanowić.. Uwielbiałem tego chłopaka w
każdym calu.
* * *
Opieram się o drewniane oparcie krzesła, wgapiając się w
ostatnie zdanie. Byłem głupi, już wtedy go kochałem, jednak nie w głowie były
mi romanse. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że osoba przeznaczona mi jest tak
bardzo blisko. Nie szukałem miłości, a szkoda, ponieważ w ten sposób mógłbym
więcej czasu spędzić z Tsukim…, jako.. Ktoś bliższy niż przyjaciele..
* * *
Wszystko było piękne, aczkolwiek skomplikowane. Patrzałem
jak Tsuki z Sachiko, kierując się w moją stronę. Czułem dziwne uczucie w sercu
gdy tylko widziałem jak ją obejmuje, wciąż chciałem by to mi poświęcał swój
czas, nawet jeśli znałem sytuacje w której się znalazł, wciąż byłem na siebie
za to zły . Spuściłem troszkę główkę, uciekając wzrokiem od ich uśmiechniętych
twarzy. W tej chwili po prostu tam nie pasowałem, trochę jak porzucony
szczeniak na pełnych barw obrazie.
- No! Jesteś! – Uśmiechnął się Tsuki, całując mnie w
policzek. Trochę dziewczęcy gest, jednak żaden z nas nie przejmował się tym.
-Jestem, jestem… - Potwierdziłem, uśmiechając się lekko, na
szkolnym korytarzu ludzie zbierali się w swoich grupkach, nie zwracali uwagi na
nikogo z poza nich. – To idziemy? - Zapytałem
idąc koło Tsukiego, który stał pomiędzy mną ,a Sachiko.
-Tak, chodźmy już. – Uśmiechnęła się blondynka biorąc pod
rękę Tsukiego. My na szczęście kończyliśmy już, na dworze zapowiadało się na
deszcz, ale nie zwracaliśmy na to uwagi, pod tym względem dziewczyna była do
nas podobna. Nie przejmowała się takimi drobnostkami jak pogoda.. Ona mogła być
całkiem fajna, Ja jej po prostu nie dałem szansy.. I puki, co nie chciałem dać.
W pewnym sensie, była u mnie na skreślonej pozycji.
* * *
W domu Tsukiego jak prawie, że zawsze nie było nikogo, tylko
my. Jego rodzice byli bardzo zapracowanie, jak większość Japończyków. Mimo że
jego ojciec do nich nie należał. Sachiko od razu zaczęła opowiadać jak tu wiele
rzeczy się zmieniło, i jak bardzo się cieszy, że Tsuki pozwolił jej tu przyjść.
Skwitowałem to cichym prychnięciem. Sam siedziałem na kanapie, obserwując
Czerwono-włosego chłopaka. Zastanawiałem się wtedy czy nie czuje się przez nas
osaczony, w końcu po jednaj stronie byłe ja, po drugiej Sachiko i obydwoje
podczas większości dnia ignorowaliśmy się nawzajem, nie rozmawialiśmy ze sobą,
przez co chłopak musiał cały czas się produkować… Oj, biedny Tsu. Ciekawe jak
będzie to wyglądać w przyszłości..
Tak, więc cały wieczór spędziliśmy u chłopaka, Rozmawiając o
różnych błahych rzeczach. Weszliśmy jeszcze na portal internetowy, by popisać z
kilkoma znajomymi.
-Będę się już zbierać. – Powiedziałem w pewnej chwili
uśmiechając się delikatnie.
-Tak szybko? – Zapytał od razu Tsu, autentycznie zdziwiony,
fakt, była dopiero 19: 00 Ale siedziałem z nimi, od 14, więc powinno
wystarczyć jak na jeden dzień. Przytaknąłem głową, ubierając buty.
-Ja też już pójdę, jeszcze muszę lekcje odrobić.. – Westchnęła
blondynka, podlatując do mnie. – Zobaczymy się w szkole, prawda? – Upewniła
się. Tsu od razu to potwierdził, zerkając na mnie z niemym pytaniem. Ja jedynie
wzruszyłem ramionami, sam nie wiedziałem czy pójdę.
* * *
Szliśmy wąską uliczką, dużo osób wciąż znajdywało się w
pracy, więc ludzie mijających nas, w większości dorównywali nam wiekiem. Wiatr nieprzyjemnie
drażnił odsłonięte policzki, przez co robiło mi się coraz zimniej..
-Wiesz, że przyjaźniłam się z Tsukim, Prawda? – Usłyszałem
bezbarwne pytanie, jakby było ono jedynie formalnościami. Spodziewałem się go, pewnie
tylko dlatego opuściła dom przyjaciela.
-Prawda. – Wsunąłem dłonie do kieszeni, zerkając w
ciemniejące niebo. Wciąż nie miałem ochoty z nią rozmawiać, ale nie chciałem
być nie miły.
-Chce wciąż to robić.. On zresztą też. – Zapewniła mnie.
Przegryzłem wargę, gwałtownie odwracając twarz nieco w jej stronę.
-Do czego zmierzasz?
-Nie jesteś mu już potrzebny. – Przystanęła przed jednym z
budynków. Łatwo domyśliłem się, że to właśnie nieszczęsny dom, w którym
mieszka. Zmrużyłem oczy, niczym u dzikiego kota i także przystanąłem naprzeciw
niej. – Znów ma mnie, Hoshi. – Uśmiechnęła się, w sposób, który z jej strony
zapewne był postrzegany, jako nieziemsko uroczy. Myliła się. – Byłeś moim
zastępstwem, ale on już go nie potrzebuje. –Zadecydowała.
-Daj spokój ja też je… - Zacząłem jednak ona mi przerwała.
-Po prostu go zostaw, Hoshi. – Ponownie posłała mi
przerażający uśmiech i odwróciła się by odejść do mieszkania. Nie czekając aż
wejdzie, ja także ruszyłem w swoją stronę. Dla mnie ta sytuacja była po prostu
chora. Nie rozumiałem jej Tsuki to mój przyjaciel i tak pozostanie…
Oghrrr... co za głupi babsztyl...
OdpowiedzUsuńWidzę, że akcja się rozkręca :D
Cóż, ja z moją naturą zboczucha pragnę więcej pikantnych scen :)
Pozdrawiam i gdyby juz nie bylo okazji... wesołych swiąt!
Arigato :3
OdpowiedzUsuńTobie też wesołych świąt :33
Uhhh, hate hate hate hate >...<
OdpowiedzUsuńale dziewczyna wkuuurza. ;d
OdpowiedzUsuńja tam bym wolala jakas scenke z tym blondaskiem z 'narkotykowego grona' ale przypuszczam, ze sie nie doczekam. xd
opowiadanie strasznie mnie wciagnelo. :d
Jak ja jej nienawidzę ehh ciekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńco jak tak mogła powiedzieć, a co Tsu na to...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia