Dreamer- Rozdział 18

[...] A gdy moje oczy zamknęły się, poczułem niemal pieszczotliwy dotyk gładkich, przeraźliwie zimnych dłoni. Uścisk zelżał, jednak mężczyzna wciąż trzymał mnie w swoich szponach, nie dając możliwości ucieczki. Długie palce kolejnej osoby zaczęły powoli znaczyć ścieżki na moich policzkach, na na czole, wargach. Tam właśnie się zatrzymały. Nacisnęły nieco mocniej usta, przekazując mi tym samym, że żadne moje słowa nie będą teraz mile widziane.
Zresztą, byłem pół przytomny. Nie myślałem trzeźwię. Czułem pod sobą tafle lodu, który nieprzyjemnie drażnił odkryte nogi. Gdy odważyłem się uchylić powieki zauważyłem przed sobą bladą dłoń prowadzącą do ciała młodego chłopaka.
Miał dziwną, lekko opaloną skórę. Jego włosy były ciemne i proste, niczym nie skrępowane spadały na zapadnięte policzki. Spojrzałem nieco wyżej, na oczy przymknięte z rozkoszy.
Był to brat Doi'ego. Poznałem Go bezbłędnie, mimo iż jego zdjęcie widziałem jedynie kilka razy w życiu. Zadrżałem i wyciągnąłem ręce by Go odepchnąć. Gdy tylko moje dłonie otarły się o jego ramie uścisk na mojej szyi ponownie stał się silniejszy. Nieznajomy pociągnął mnie do góry, zaś brat mojego chłopaka uśmiechnął się z dumą. Zakątki ciemnego korytarza raz jeszcze się rozświetliły.
Między ognistymi ścianami stał podest. Prowadziły do niego trzy wysokie poziomy w kształcie półksiężyców. Na środku przeplatały się róże tworzące kolejną ścianę. O nią jak Gdyby nigdy nic oparty stał mężczyzna. Mężczyzna, który wychował mnie jak własne dziecko. Ten, którego podziwiałem i za którym nieziemsko tęskniłem.
Zacząłem coś krzyczeć, nie wiem co. Sam nie potrafiłem zrozumieć słów, które wydostawały się z oplecionego żalem gardła. Jedynie żalem i smutkiem, ponieważ dłonie zniknęły.
- Zabiłeś nas. - Usłyszałem nagle kobiecy głos. - Zabiłeś nas. - Szeptał dalej, zaś przede mną pojawiła się matka. W dłoni trzymała kilka lalek. Jedna podobna była do mnie, druga do ojca, trzecia do brata Doi ego, zaś czwarta do jego siostry. - A teraz Ty umierasz. - Zbliżała się do mnie powoli, z gracją. - Umarło twoje dzieciństwo, umarła twoja wiara, umarła nadzieja, a gdy umrze i radość będziesz wiedział co oznacza życie. Nikt nie zapłacze za tobą, bo nie masz już nikogo.-  Zaczęła podśpiewywać ostatnie zdania. Przysuwała się coraz bliżej, aż w końcu uklękła przy mnie. Wyciągnęła w moją stronę pomarszczone dłonie i zaczęła kreślić jakieś szlaczki na moich przedramionach. Wspinała się coraz wyżej, a ja krzywiłem się mimowolnie.
Miałem wrażenie, że miejsca po jej dotyku płoną ogniem.
 *     *    *
Po raz kolejny zostałem obudzony nieprzyjemnym szarpaniem za ramie. W prawdzie tym razem było ono delikatniejsze, jednak wciąż dość bolesne.
Natychmiast uchyliłem lekko powieki, spod których prosto na poduszkę spłynęło kilka łez. Dłonie na moich ramionach zastygły w bezruchu. Gdy podniosłem się na łokciach poczułem gwałtownie składany pocałunek na czubku mojej głowy. Nieco trzeźwiejsze spojrzenie skierowałem na Doi'ego.
- Miałeś zły sen. - Bardziej stwierdził niż zapytał. Kiwnąłem lekko głową siadając prosto. Po chwili blondyn przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co wdzięcznie wtuliłem twarz w zgłębienie jego szyi. - Znowu płaczesz. - Bystrze zauważył mężczyzna. W myślach przyznałem mu racje. W ciągu ostatnich tygodni stałem się strasznie słabym człowiekiem, ale po prostu wszystkie te wydarzenia, sny... To mnie przerastało. - Chciałbym, żebyś zawsze się uśmiechał, wiesz? - Zapytał, jednak nie otrzymał mojej odpowiedzi.
Po ostatniej wypowiedzi Doi przesunął dłonie na moje plecy i zaczął je w uspokajający sposób głaskać.
Nie potrzebowaliśmy słów, by rozumieć jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni.
Tej nocy żaden z nas nie zmrużył już oka.

Po jakimś czasie położyliśmy się w moim łóżku i objęliśmy. Nie było w tym jakiegoś seksualnego podtekstu, po prostu chcieliśmy być przy sobie.
Dobrze czułem się w ramionach Doi'ego.  Emanował od niego spokój i nieco melancholii.
Zdawało mi się, że w tej ciszy wraz z blondynem mógłbym spędzić resztę życia. Wystarczyłoby mi to, że mogę przytulać się do niego i wraz z każdym jego oddechem czuć spokojnie unoszące się ciało.
*     *     *
Od rana w domu panowało lekkie zamieszanie. Był to ostatni dzień przed powrotem Kochiko więc chcieliśmy Go jakoś porządnie uczcić. Dziwnie było mi ze świadomością, że będziemy musieli ponownie się rozstać. Podobało mi się wspólne mieszkanie.

Chwilę po śniadaniu zadzwoniła moja nowa babcia. Rozmawialiśmy nieco dłużej niż ostatnim razem, głównie o moim przyjeździe. Wyznaczyliśmy go na następny tydzień.
Podczas naszej konwersacji cały czas czułem na sobie wzrok Doi'ego. Zadałem mu kilka pytań. Przecież on również miał jechać.
Po zakończeniu połączenia całą trójką wyszliśmy na spacer. Toi truchtała przy nodze blondyna co jakiś czas przyśpieszając i prześcigając nas.
Rozmawialiśmy o tym, jak dobrze się razem bawiliśmy, bo było nawet fajnie. Pomijając niespodziewanego fryzjera wszystko szło zadziwiająco dobrze. Zwłaszcza w relacji między mną, a niebieskookim.
Dzień spędziliśmy dość spokojnie. Dopiero pod wieczór coś się zepsuło.
Sprawcą tego była pewna gazeta plotkarska, którą przyuważyła dziewczynka.
 Taka, w której znajdywało się zdjęcie moje i Doi'ego.

Po przeczytaniu artykułu blondyn wciąż się uśmiechał, Masae kompletnie Go ignorowała zaś ja byłem najzwyczajniej w świecie zły. Zostałem oskarżony nie tylko o związek z Doi'm ale również o niszczenie mu kariery. Ten zaś po prostu to wyśmiał i stwierdził, że można było prędzej czy później się tego spodziewać.

*   *    *

Blisko godziny piątej siedziałem przy stole dalej wpatrując się w zdjęcie zamieszczone na jednej ze stron gazety. Na nim wraz z Doi m trzymaliśmy się za ręce, schowane za naszymi plecami. Przy moim chłopaku stała Yui zaś koło mnie Masae wybierająca jakąś lalkę.
 Zdjęcie z festiwalu.
Dalej była fotografia z chwili, gdy rozmawiamy o czymś zaś dziewczynka trzyma mnie za rękę by się nie zgubić.
Dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę, że dziś również miałem wrażenie bycia obserwowanym.
- Przywieźli pizze. - Usłyszałem kojący głos tuż nad uchem. Blondyn przytulił mnie od tyłu i zajrzał przez ramie na spoczywającą na biurku gazetę. - Nie przejmuj się tym. Za kilka dni znajdą sobie nowy obiekt zainteresowania. - Stwierdził z plaśnięciem zamykając magazyn. Bez problemu odsunął krzesło, na którym siedziałem i pociągnął mnie do góry. - Masae czeka w salonie.
- Idę, idę.- Burknąłem otrzymując cmoknięcie w skroń. Krótkie, niemal nieodczuwalne muśnięcie. Uśmiechnąłem się na to, całkowicie zapominając o złości sprzed chwili.
*     *    *
-Dziękuje wam za pomoc, chłopcy. - Powiedziała Kochiko, przytulając nas po kolei. Doi najwidoczniej nie miał nic przeciwko, ponieważ zachowywał się jakby znał ją od wielu lat. Nawet dużej odemnie, ale wiem, że blondyn po prostu ma takie usposobienie. To jego sposób życia.
Spojrzałem na małą Masae, która mocno obejmowała mnie w pasie. Naprawdę w ciągu tych kilku dni staliśmy się dla siebie jak rodzina.
-Dobra mała, pożegnaj się z wujkami. - Poprosiła moja przyjaciółka na co obaj podnieśliśmy gwałtownie głowy. Poczułem dziwne ciepło wstępujące na moje policzki.
-Wujkami? - Zapytałem niepewnie, jednak mimo to nie potrafiłem powstrzymać wpływającego na twarz uśmiechu.
-Wiesz...
- Mogę być Wujkiem! - Przerwał jej Doi, mocno przytulając zadowoloną Masae. Zaśmiałem się cicho również kiwając głową. Mnie to jak najbardziej pasowało. Kochi również wydawała się szczęśliwa.

Po obietnicy szybkich odwiedzin zabraliśmy swoje rzeczy, raz jeszcze przytuliliśmy się z dziewczynami i ... Wyszliśmy. Tak po prostu opuściliśmy miejsce, w którym spędziliśmy razem tyle czasu.
 Jednocześnie zakończyliśmy epizod, który z pewnością zmieni moje życie.
Czy na lepsze?
Czas pokaże.

-To co... Teraz wracamy do rzeczywistości. - Burknął Doi z nieco mniejszym entuzjazmem niż zwykle. Uśmiechnąłem się pociesznie, łącząc ze sobą palce naszych dłoni. Teraz mogłem sobie na to pozwolić. Tajemnica i tak wyszła na światło dzienne.
 Podniosłem wzrok na ciemne niebo i przymrużyłem oczy.
- Chyba tak, ale może nasza rzeczywistość nie jest takim złym wyjściem? Przecież to dzięki niej codziennie możemy cieszyć się drobnymi rzeczami. To nasza rzeczywistość sprawiła, że mogliśmy się poznać. - Mruknąłem dość cicho, jednak na tylko głośno by idący przy mnie mężczyzna mógł to usłyszeć. Poczułem lekkie pociągnięcie w tył przez co tak jak blondyn zatrzymałem się w miejscu. Zdałem sobie sprawę, że doszliśmy już do miejsca naszego rozstania.
- W takim razie jestem jej bardzo wdzięczny.
_________________________________
Krótko, krótko, bardzo krótko. Tak wiem.
Jak mówiłam, wczoraj usunęły mi się niemal wszystkie dokumenty z laptopa. Dziś też co pięć minut mi się wyłączał... Heh...
Mam nadzieje, że ten grat dożyje następnego tygodnia, bo inaczej będę musiała zacząć pisać w kafejce..
No nic.. Przepraszam, kochani za spóźnienie :C
Kocham, Hoshi :*

PS: Dwa rozdziały + Epilog....
Aj.. Za bardzo przywiązuje się do moich postaci... * chlip*

Komentarze

  1. Ładny , przyjemny oraz lekki rozdział <3
    Bardzo za niego dziękuje i czekam na kolejne XD
    Szkoda że tak szybko się kończy , no ale cóż poradzić .Będę czekać również na twoje kolejne opowiadanie o ile będzie a mam taka nadzieję :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko, zwięźle i na temat. Biedaki T.T Będą musieli wrócić do tej ponurej rzeczywistości. A więc to opowiadanie się powoli kończy, tak ? Trochę smutno. Ale z drugiej strony nic co piękne, nie trwa wiecznie >.< A poza tym - żyjmy chwilą <3

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział :) (nie chce mi się pisać więcej XDDD)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam komputera od dłuższego czasu i dopiero dzisiaj zobaczyłam Twoją notkę.
    Jak zwykle była przecudowna *^*
    Ale intryguje mnie jego sen ...jestem za głupia by domyślić się o co chodzi xD
    Mam nadzieję, że niedługo się wszystko wytłumaczy :)
    Życzę duuuużo weny :D
    Powodzenia z pisaniem~ :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Błędy są ;-; Dużo błędów, niekiedy miałam problem ze zrozumieniem tekstu, ale... Tak bardzo Ci zazdroszczę ;_________; Osobiście nie potrafię napisać ani yaoi, ani shonen-ai, bo wychodzi mi jakaś papka. Życzę więc mnóstwo weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    ich związek wyszedł już na światło dzienne, Doi za bardzo się tym nie przejmuje, och ktoś ich rozpoznał na tym festynie, a ten sen koszmarny...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz