Always - Prolog


Nazywał się Yatsujiro Hayato.
Było to jedyne imię, które niezależnie od sytuacji powodowało uśmiech na mojej twarzy. Imię anioła w ludzkiej skórze, który został zesłany na ziemię, aby uczyć innych, jak być lepszymi. Mężczyzny, który codziennie ciężko pracował, a mimo to miał chęci, aby spędzać ze mną czas. Tego samego, który co ranek przygotowywał mi najlepszą kawę na świecie, a później wychodził na okropnie długi spacer z psem, powodując tym samym moją nieustającą tęsknotę.

Rano był to po prostu Yato. Uroczy Yato w rostszepanych włosach i zaspanym uśmiechu.
Wśród rodziny i przyjaciół był Hayato.
W pracy Panem Yasujiro.

Wieczorami ponownie zmieniał się w Yato, czyli najsłodszą istotę, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi. Jego drobne ciało topiło się w ogromnych, znoszonych podkoszulkach, a stopy marzły przez to, że uwielbiał chodzić boso. Włosy, na co dzień schludnie ułożone, odstawały we wszystkie strony, sprawiając, że według innych osób przestawał wyglądać jak milion dolarów. Dla mnie był najcenniejszym skarbem. Często wracał przede mną, dlatego przygotowywał kolację i bawił się ze swoim pupilem, który nienawidził, gdy zabierałem mu uwagę właściciela.  Mężczyzna witał mnie ciepłym uściskiem, za co odwdzięczałem mu się delikatnym pocałunkiem w gładkie, jasne czoło.

Mój Yato.

Dokładnie pamiętam letni dzień, kiedy postanowiliśmy, że powinniśmy spróbować zbudować coś więcej, niż jedynie przyjaźń. Znaliśmy się od dawna, ponieważ mieszkaliśmy na tym samym osiedlu jako dzieci. Często razem bawiliśmy się udając super bohaterów lub policjantów. Czasami zabieraliśmy ze sobą notes mojej mamy, aby wypisywać nieznajomym najabsurdalniejsze mandaty, jakie mogły istnieć. Wielu ludzi nas karciło, ale najbardziej cieszyły nas babcie, które ze śmiechem wsłuchiwały się w nasze słowa i tłumaczenia, dlaczego akurat któraś z nich dostała wspomniany mandat. Nieraz przynosiły nam cukierki, mówiąc, że to w ramach zapłaty za wykroczenie.
Mieliśmy bardzo dobre dzieciństwo wśród ludzi, którzy kochali nas z całego serca.
Rodzice Yato dużo pracowali, dlatego zdarzało się, że podrzucali go na noc do mojego domu. Powodowało to, że moja rodzina pokochała tego rozrabiakę równie mocno, co ja.

Mieliśmy po piętnaście lat, kiedy uznaliśmy, że chcemy spędzić ze sobą resztę życia. Była to głupia obietnica rzucona po tym, jak pokłóciłem się z moją pierwszą dziewczyną.

Ta przysięga stała się sensem mojego życia. Świadomością, że nigdy nie zostanę sam, a najważniejsza dla mnie osoba będzie zawsze obok.

To "zawsze" było względne. Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Znaczenie słowa wydawało nam się oczywiste. "Zawsze", czyli aż do śmierci.
Pewnego dnia nasze "zawsze" okazało się dużo bardziej kruche niż sądziliśmy.
 "Zawsze" zmieniło się w czas odliczony dniami, a najgorsze było to, że danej daty tylko ja byłem świadom.

Nasze " zawsze" zmieniło się w dwa tygodnie. 

______________
Nie wiem jak zareagujecie, ale chyba... Chyba to oficjalny powrót, co?
Ah... Nie mam pojęcia czy to nudne; Czy dobrze się zapowiada; Czy źle się zaczyna; Czy jest dużo błędów; Czy bardzo obniżył się mój poziom pisania?
Co do ostatniego.. Dajcie mi się rozkręcić ;)
Będę czekać na wasze komentarze i ten... Wkrótce pierwszy rozdział.
Inspiracją opowiadania jest piosenka "Always",która pojawiła się w jednym z odcinków koreańskiego programu " Produce 101".
Do napisania
Kocham was
Dominika

Komentarze

  1. Bardzo fajnie, ale mam nadzieje, ze wstęp był taki krótki ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Bardzo mi się podoba ten wstęp, będę niecierpliwie czekać na kontynuację bo uwielbiam Cię czytać, świetnie Ci to idzie. Życzę bardzo, bardzo dużo weny, powodzenia!
    Yatsu

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstęp zapowiada się bardzo ciekawie. Teraz z niecierpliwością będę wyczekiwać kontynułacji :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Tusielek

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie się zapowiada ale no tak króciutko, że ledwo klimat łapię:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    kochana autorko, tak jestem, bywam tutaj, choć tego po mnie niestety nie widać... ale jestem i czytam w miarę moich możliwości... (niestety teraz mam zbyt dużo zawirowań w życiu i czytanie jednak zeszło na drugi plan)... no i też jednak liczę na kontynuację opowiadania jednak...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    kochana już tak dużo czasu upłynęło a tutaj nic nawet jednej małej informacji... a tak fajnie się zapowiadało to opowiadanie...
    proszę choć daj znak że żyjesz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz