Stay - Rozdział 8

Kolorowe, smukłe ptaki wznosiły się ku niebu. Pnęły się coraz wyżej i wyżej, stając się przy tym mniejszymi dla kogoś znajdującego się tak nisko jak ja tym momencie. Na czele gromady był niewielki, błękitny zwierzak, zdawający się pochwycić odrobinę odcieniu nieba. Jego skrzydła, szeroko rozpostarte sprawiały wrażenie kruszyć się, rozpadać przez pióra znajdujące się w okolicy postaci. Na samym dole muru widniała pusta klatka z uchylonymi drzwiczkami pokrytymi finezyjnymi wzorami. Cały, dość prosty malunek otoczony był szarawymi chmurami, jakby dymem, którego rogi barwiły się na nieco ciemniejszy kolor. Na jednej z mniejszych chmur widniał napis " Jesteś jak ptak, który ulatuje prosto w chmurę, już nigdy nie wrócisz tu naprawdę." Jego białe kontury niemal łączyły się z tłem. Grafitii było delikatne, dziewczęce. Niezbyt dopracowane, ale z pomysłem, weną i chęcią zawartymi w dziele. Czasami nagle nawiedza cię wizja, którą musisz gdzieś przelać. Szuka ona ujścia, aż wreszcie chwyta się możliwych sposobów, byle tylko uwolnić duszę autora od wiecznej męki, pytań typu " Co by było gdyby... ". Ludzie są ssakami ogromnie potrzebującymi towarzystwa, pochwał, wewnętrznego spokoju oraz uczucia mówiącego, że zrobiłeś wszystko co mogłeś. Gdy wszystkie te przykłady zostaną spełnione stajesz się niespełna usatysfakcjonowany.
Niespełna, ponieważ każdy człowiek jest inny, każdy człowiek potrzebuje jeszcze wielu dodatków, do wymienionego kompletu podstawowego.
Za tym sznurem myśli ciągnie się kolejna. Czego ja tak właściwie potrzebuję? Czego oczekuję od życia, co sprawi, że uznam swoją egzystencje za szczęśliwą.
Otóż, nie wiem. Na dobrą sprawę niema niczego, co mógłbym dopisać do wcześniejszych potrzeb. Jestem prostym człowiekiem. Prostym człowiekiem o szarym(, ponieważ jeszcze nie czarnym) sercu.
-Podoba ci się? - Spytała młoda, może dwudziestopięcio letnia dziewczyna, która znikąd pojawiła się przy moim boku. Jej rozwiane, niemal białe włosy kończyły się tuż przed ramionami, a ciemne oczy śledziły malowidła zdobiące ścianę. Jej ubrania były w większości ciemne, granatowo-czarne. Z słuchawek luźno przewieszonych przez szyje płynęły ciche dźwięki jakiejś popowej piosenki.
- Jest ciekawe. Wszystkie grafitii należące do tego bloku to głównie napisy, wyznania miłosne czy patyczaki mniej lub bardziej udane. - Odparłem w myślach doceniając różnorodność kolorów zawartych w tym tworze. Posłałem nieznajomej pytające spojrzenie, mając nadzieje, że dobrze odczyta moją ciekawość. Tak też się stało.
- Nie, nie. Ja tego nie zrobiłam. To moja siostrzenica. Ma osiemnaście lat i za dużo wolnego czasu. - Zachichotała cicho, podchodząc do budynku, aby dotknąć rysunku. Po chwili odchyliła lekko dłoń, jakby chciała sprawdzić, czy któryś z kolorów nie zabarwił jej skóry.
-Skąd wiesz, że to ona?
- Ma szkicownik, a w szkicowniku bardzo podobny wzór.- Odparła odwracając się do mnie twarzą. - Nazywam się Risa. Pisane przez kanji na powód oraz wspierać. - Dopowiedziała.
-Oficjalnie. - Uśmiechnąłem się lekko, uściskając jej wyciągniętą dłoń. Nader grzeczne powitanie niespecjalnie komponowało się wraz z jej wyglądem oraz dziwnie przyjazną postawą.
- Lepiej powiedzieć za dużo niż za mało. Niedopowiedzenia stwarzają konflikty, a tak.. Przynajmniej wiesz, że mogę być twoim powodem i twoim wsparciem.
- Do czego powodem? - Spytałem, kiedy kobieta puściła moją dłoń. Na moje słowa wzruszyła lekko ramionami oraz poprawiła zawieszoną torbę zapełnioną jakimiś notatkami, które wystawały przez rozpięty zamek.
- A do czego potrzebujesz powodu?
- Nie wiem... - Zamyśliłem się, spoglądając na parkujący przy nas samochód.
- W takim razie pomyśl. Swoją drogą wprowadziłam się tu dwa dni temu, jesteś pierwszą, oprócz mojej rodziny osobą, którą znam w tym mieście. - Zmieniła temat. - Też mieszkasz w tym bloku, prawda? - Zapytała, na co domyśliłem się, że musiała widzieć jak zirytowany krzykami ciotki wychodzę z klatki. - Będziemy sąsiadami.
- Racja. Gdybyś potrzebowała pomocy śmiało możesz się do mnie zwrócić. - Zastrzegłem, patrząc na Toi, która podbiegła do mojej nogi, by po chwili ponownie powędrować na pobliską trawę.
- Kogo mam szukać?
-Haruhiko. - Odpowiedziałem szybko. Wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi na to, ze mimo rozmowy się nie przedstawiłem.
- W takim razie liczę na ciebie. Teraz muszę już iść, ale mam nadzieję, że wkrótce znów cię spotkam. - Pożegnała się kobieta, która po mojej krótkiej odpowiedzi zniknęła za jednym zza zakrętów.
Ostatni raz spojrzałem na grafitii po czym zawołałem psa i ruszyłem wyludnioną uliczką w stronę cmentarza.
*    *    *
Pięć nowych wiadomości.
Westchnąłem odkładając telefon na malutki blat przy naszej graciarni. Jej głównymi elementami były płótna, mniej lub bardziej zniszczone oraz do połowy opróżnione tubki z farbami. Toi leżała tuż przy jednej z palet, gryząc niewielką piłkę. Często tu ze mną przychodziła. Cała grupa plastyczna składała się z dziewczyn, które kochały drobnego, przyjacielskiego psiaka. Podejrzewałem, że to wina jej wielkich, ciemnych oczu, które wręcz przyciągały ludzi. Sposób w jaki błyszczały, gdy była szczęśliwa powodował, że ludzie wpadali w jej pułapkę. Co za tym idzie w kąciku Toi ( zaczęliśmy go tak nazywać ponieważ przez to, że znajdował się blisko mojego stanowiska psina go sobie upodobała) oprócz sterty zabawek można było znaleźć niewielkie legowisko, miski i smakołyki. Prawda jest taka, że większość z przedmiotów otrzymaliśmy, a nie zakupiliśmy.
Odchyliłem się nieco od płótna sięgając po większy pędzel w momencie kiedy na telefonie pojawiła się informacja o szóstej tego dnia wiadomości.
Odsunąłem dłoń od drewna i sięgnąłem po urządzenie.
Rozmowa: Doi
Przepraszam, że nie odpisałem na twoją wiadomość. Byliśmy z moimi znajomymi, a jak wróciliśmy do domu kompletnie o tym zapomniałem. 08:34
Jeśli chcesz możemy spotkać się dzisiaj? 08:46
Westchnąłem, starając się wmówić samemu sobie, że użyta w wiadomości liczba mnoga wcale mnie nie rani. To nie tak, że byłem zazdrosny o nowego chłopaka Doi'ego. Najpewniej zerwanie więzi między nami było najlepszym krokiem jaki wykonaliśmy, krokiem, który pozwolił mu iść na przód. Znaleźć szczęście, zostawić serie rozterek i porażek, jaką byłem, jaką wciąż jestem.
Rozmowa: Kochiko
Musimy porozmawiać, odpisz szybko. 08:57
To naprawdę ważne 09:01
Po prostu zadzwoń kiedy to zobaczysz 09:04
Potrzebuję twojej pomocy... 09:25
Spojrzałem na Toi, na pracę stojącą na drewnianej sztaludze i inne osoby, bardziej skupione na swoich malunkach. Oceniłem wzrokiem realizowany przeze mnie projekt ciemnego, tajemniczego lasu, w którego głębi kryły się zielonkawe oczy nocnych zwierząt. Następnie zakręciłem tubki z farbami i podniosłem psiaka.
- Muszę już iść, trzymajcie się! - Ogłosiłem, na co otrzymałem osiem radosnych okrzyków niosących pożegnania.
Pożegnania nie są takie złe. Zawsze patrzę na nie z perspektywy mojego związku z Doi'm, ostatnich słów. Na dobrą sprawę pożegnania to tylko kilka słów łączących się w często radosne zdania. W każdym pożegnaniu kryje się jednak nadzieja. Możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, ale nie ma rozstania bez nadziei.
Gdy żegnamy przyjaciół, mamy nadzieję, że wkrótce ponownie ich ujrzymy.
Gdy żegnamy schorowanych dziadków lub rodziców, niesiemy w sercu nadzieję, że to nie ostatnie słowa wypowiedziane w ich kierunku.
Żegnając kogoś oddającego się w ramiona śmierci, mamy nadzieję, że tam gdzie się znajdzie, będzie mu lepiej.
Pożegnania nie są jedynie smutne, są też radosne.
Ponieważ nie raz pożegnanie kogoś na zawsze jest najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić.
Spojrzałem na niewielkie, srebrne kółeczko wczepione w obrożę Toi po czym zahaczyłem o nie cienką, błękitną smycz. Była dość dziewczęca, wykonana z delikatnego materiału, ale mimo to była moją ulubioną. Rzadko kiedy podpinałem smycz jednak, gdy już to robiłem najczęściej wykorzystywałem właśnie ten przedmiot.
Razem z psiakiem ruszyłem dobrze znaną sobie drogą. Na szczęście Kochiko mieszkała naprawdę blisko naszej pracowni. Po krótkiej drodze między ogromnym tłumem ludzi dotarłem pod dobrze znany sobie budynek. Wziąłem Toi na ręce zamierzając wejść z nią do środka, jednak w tej samej chwili drzwi z dużą siłą otworzyły się, dzięki czemu mogłem ujrzeć zmartwioną twarz Kochiko oraz Masao, która w jednej dłoni trzymała niewielką lalkę zaś paluszkami drugiej przeczesywała jej włosy.
- Wujek! - Zakrzyknęła mocno obejmując mnie w pasie. Wtuliła policzek w mój brzuch zaś po chwili odsunęła się nieco, głaskając łepek rozleniwionej Toi.
- Dlaczego nie odpisywałeś? - Zapytała starsza kobieta, masując się po skroniach.
- Byłem zajęty. Idziemy na plac zabaw? - Tym razem spojrzałem na najmłodszą z nas. Dziewczynka pokiwała gorliwie głową. Odłożyłem psiaka na ziemie, co siedmiolatka od razu wykorzystała, aby chwycić jedną z moich dłoni. Jak na zawołanie oboje spojrzeliśmy w stronę drugiej brunetki. Obie miały bardzo podobne odcienie włosów, jednak Masao miała nieco jaśniejszy, żywszy, zaś Kochiko miała dość matowe, ale bardzo gęste i grube włosy.
-Tak, chodźmy. - Westchnęła, wyprzedzając nas nieco. Kiedy wyrównaliśmy kroku uważnie przyjrzałem się jej twarzy, udając przy tym, że słucham wywodu Masao o jej nowej przyjaciółce z podwórka, której kiedyś bardzo nienawidziła nie mając ku temu żadnego powodu.
Twarz jej matki była blada, jakby zmęczona. Kąciki ust dziwnie opadały w dół, mimo, że na co dzień układały się w miły, łagodny uśmiech. Policzki kobiety były lekko zaróżowione, tak samo jak skóra przy oczach.
Zdawała się być naprawdę smutna.
Kiedy dotarliśmy na sporych rozmiarów plac zabaw Masao puściła moją dłoń i pobiegła przed siebie, do dzieci, które widzieliśmy jeszcze zanim weszliśmy na teren placu.
-Co się stało? - Zapytałem od razu. Obróciłem się na pięcie, aby spojrzeć na kobietę, której oczy zaczęły niebezpiecznie się szklić.
- Jestem w ciąży.
_______________________________
Powiem tak...
W wordzie rozdział wydawał się dłuższy, wybaczcie, poprawię się.
                                                   +
Hoshi poszukuję bety, jeśli ktoś byłby chętny zapraszam na mail ( hoshi.matsuri13@onet.pl)
                                                   +
Jestem zraniona waszą maleńką aktywnością * płacz, lament, ryk*
                                                   +
Wakacje, Wakacje, Wakacje!!! <3
Kocham, Hoshi.

Komentarze

  1. Uaaaah. Domyśliłam się, że może chodzić o ciążę, ale i tak wow.

    Doi jest okrutny. Nie chcę by Haru z nim był ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie za mało Doiego w tym rozdzialiku ale i tak bardzo mi się podobało.
    Czekam na więcej ^^

    R.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma być z tym z którym sobie sypia od tak, 😂 wypadło mi imię, ale tylko on na niego zasługuje!
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobo? Chyba tak. On dba o niego, zależy mu na nim, daje mu swobodę, bo nie chce go stracić lub by był szczęśliwy... Błagam! Oni są razem cudni XD. Doi jest okropny i okrutny! Chciałabym, żeby odkrył jak Haru się zmienił i z kim teraz sypia. Hideki (czy jakoś tak XD) może chwilę zanim pobyć...ale myślę, że na dłuższą metę to nie wypali (kocham takie postacie).
      Mam nadzieję, że Doi zerwie z Colinem(? Ja nie mam pamięci do imion, a nie dodajesz tego często XD sorki) ten go zdradzi, będzie zazdrosny i zerwie, wróci skąd przyjechał i go zostawi, lub Doi z nim po prostu zerwie, bo nadal kocha Haru...ale Haru nie będzie chciał powrotu, bo będzie z Kobo, albo po prostu, bo nie!!!!
      No....
      //Yūko-san

      Usuń
    2. Również uważam, że tak to powinno się skończyć ☺

      Usuń
  4. Szkoda że takie krótkie ;_;. Czekam na kontynuacje ^-^. Hmmm, fajnie by było być betą kogoś takiego jak ty. Pomyślimy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże z kim w ciąży? Z Haru? Proszę nie kończ w takim momencie ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest! To teraz czytamy... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Doi to cham, szczerze powiedziawszy na początku drugiej serii chciałam żeby był znów z Haru ale tera zdaję sobie sprawę, że on w ogóle na niego nie zasługuje. Wręcz nie dorasta do pięt Kobo, który jest cudowny! Rozdział fajny, jak zawsze ale tak krótko. Jestem wręcz spragniona twojego opowiadania, usycham z tęsknoty :c Mam nadzieje, że dzięki wakacjom rozdziały będą szybciej! Kocham i życzę weny :3
    M.Katsura

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeee!!!Doi przyleciał do niego na drugi koniec śwata to chyba coś znaczy (kij, że z facetem xD).Dla mnie postać blond gwiazdora od początku wydaje się mega sympatyczna, nie jest nadętym snobem, nie odbija mu sodówa i przede wszystkim meeega zależy mu na Haru..tylko ten Colin...nosz motyla noga! xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze świetny, tylko trochę krótki... No coż miejmy nadzieję że wynagrodzisz to nam biednym oczekującym czytelnikom kolejnym wpisem w jak najbliższym czasie :3
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę świetny ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny, chodziarz krótki rozdział. ♥

    Chciałabym zapytać o coś niezwiązanego z blogiem. Natknęłam się przy czytaniu mangi yaoi na twój nick. Czy zajmowałaś się może kiedyś skanowaniem, tłumaczeniem czy czymś podobnym w anglojęzycznej grupie? Pytam wyłącznie z ciekawości. Pozdrawiam A. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałam :)

      Usuń
    2. Nie... Eh, już ktoś mnie pytał :<
      Niech sobie laska idzie, tylko ja mogę się tak nazywać * ten foch*
      :*

      Usuń
  12. Wspaniały rozdział ;) Czekam z niecierpliwością na kolejną część :)
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  13. Ehh.. Chyba brakuje mi słów, nigdy nie komentowałam czyiś opowiadań, po prostu je czytałam. Wczoraj zarwałam całą noc czytając Dreamer, a dziisaj doczytałam wszystko co miało związek ze "Stay" Dreamer rozwaliło mnie na części, po końcówce szczerze ryczałam, przez jakieś pół godziny nie mogłam się opanować. Patrząc na kontynuacje, za mało Doi'ego. Widząc po komenatarzach wiele ludzi teraz jest przeciwko niemu, ale szczerze powiem, teraz mi brakuje Doiego z Haru, tej całej magicznej i pięknej relacji. Patrząc na daty kiedy wrzucałaś kontynuacje dziękuje Bogu, że dopiero teraz natknęłam się na Twojego bloga, bo chyba rozszarpałabym Cię na kawałeczki hihi. Błagam Cię z całego serca dodawaj szybciej rozdziały.. Od 15 czerwca nic nie dodałaś, minął miesiąc. Nie każ nam tyle czekać.
    Kocham twoje opowiadania, jeżeli w przyszłości zostaniesz pisarką, będę pierwsza stała w kolejce po Twoje twórczości.
    Pozdrawiam cieplutko,i czekam na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe co by było gdyby Doi nakrył Haru jak się szlaja i rucha z kim popadnie xDD szkoda mi Haru...jednak fajnie by było gdyby oni wrócili do siebie :c Ogółem piszesz zajebiscie i nmg się doczekać następnego rozdziału. :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz już przecież nakrył go na trójkącie, ale do niczego ciekawego nie doszło :)

      Usuń
  15. Za ile kolejny rozdział? :c To już ponad miesiąc!
    M.Katsura

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi też brakuje związku Doi i Haru. Kobo jest miły i wogóle, ale to nie to samo :c

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  18. pisz dalej kobieto bo nie wytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy rozdział? :cc

    OdpowiedzUsuń
  20. Hoshi-sensei, całkiem niedawno znalazłam Twój blog i trochę się zastanawiałam czy zacząć przygodę z Twoimi opowiadaniami (jesteś dość młodą osóbką i pamiętam, że moje historie wymyślane za nastoletnich czasów są po prostu pożałowania godne), ale jakaś siła mnie tu zatrzymała. I dzięki bogom, bo zakochałam się! W Twoim stylu, dojrzałości, postaciach i oczywiście w fabule. Czekam na kolejne rozdziały, strasznie jestem ciekawa czy Doi dowie się jak Haruhiko "rekompensuje" sobie ich rozstanie i czy spowrotem poskłada Haru do kupy no i czy odeśle Collina w cztery strony świata (mam nadzieję)
    Pozdrawiam i dziękuję za umilenie mi ostatnich dwóch dni, w ciągu których pochłonęłam Twoją twórczość.
    Sai.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam,
    tak właśnie, miałam takie podejrzenia, ze jest w ciąży..., ale chciałabym bardzo, aby Doi był z Haru...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz