Stay - Rozdział 5
Tajemnica dotycząca urodzin Kobo powoli odbiegała w przeszłość. Nie myślałem o tym co się stało, nie chodziło o to bym zapomniał o swoim małym grzechu. Po prostu nie miałem wystarczająco dużo czasu by przejąć się ostatnimi wydarzeniami. Moje myśli tak naprawdę wciąż były utkwione w przeszłości, nie tak odległej - mogłoby się zdawać. Pierwsza miłość po prostu nie chciała opuścić mojej głowy. Minęły dwa lata, nie spotkaliśmy się więcej, a mimo to, gdzieś w moim sercu wciąż tkwiły wątpliwości.
Podobno każdy z nas ma na świecie osobę, która jest mu przeznaczona. Często napełniał mnie swojego rodzaju strach, ze to może z Doi'm jesteśmy powiązani ta słynną, niewidzialna dla naszych oczu, czerwona niteczka.
Nie chciałem myśleć o jakichkolwiek nowych, długich relacjach. Wystarczał mi Kobo, który był moim przyjacielem i jednocześnie kochankiem.
Dlatego tez telefon od Hideki' ego nie był dla mnie jakiś szczególnym przełomem, ani sytuacją, której wyczekiwałem.
Teraz trwając w połączeniu z mężczyzną nie odczuwałem jakiś szczególnych emocji.
-Zgadłeś. - Głos przemówił ponownie. Zdusiłem w sobie ciężkie westchnienie, po czym oddaliłem się od palety pełnej najróżniejszych barw, które komponowały się ze sobą - moim zdaniem- perfekcyjnie. Wyszedłem z dużej sali, której jedyne ozdoby stanowiły kwiaty oraz porozwieszane płótna i przystanąłem na schodku czując na twarzy zimne, wiosenne powietrze. Odsunałem się nieco od masywnych drzwi zastanawiając się co mógłbym odpowiedzieć.
- Dlaczego dzwonisz?
- Nie cieszysz się, maleńki? - Zapytał, a ja oczyma wyobraźni niemal widziałem jak ze swoją nonszalancką postawą opiera się o jakąś ścianę, czy też zakłada nogę na nogę siedząc na biurowym fotelu.
- Nie sądziłem, ze zadzwonisz. - Odparłem nieco niezręcznie. Miałem ochotę powtórzyć pytanie, jednak zawachałem się. Władcza postawa mężczyzny zdawałaby się tego nie zaakceptować.
- A jednak. Pomyślałem, ze może zechciałby mnie odwiedzić.
-W wiadomym celu. - Dopowiedziałem. Prawdą było, że nie lubiłem sypiać dwa razy z ta sama osoba, jednak z drugiej strony, gdybym nie chciał by Hideki zadzwonił to tak naprawdę nie pozwoliłbym mu zdobyć mojego numeru.. - Dlaczego nie...
- Świetnie,w takim razie wyślę Ci mój adres.
* * *
Z Hiedekim umówiłem się na następny dzień ze względu na brak czasu.
Trwał piątek, kiedy to wyszedłem z pracowni malarskiej i żwawym krokiem ruszyłem w stronę kawiarni, w której pracowałem. Na dworzu lekko kropił deszcz, jednak większość Japończyków była do tego przyzwyczajona.
Wiosna po prostu nie lubi Japonii.
Po dotarciu do miejsca zatrudnienia założyłem swój stały strój roboczy i spojrzałem na szafkę Kobo. Mężczyzna z pewnością już był. Nasza rutyna stało się to, ze zawsze przychodził niewiele przede mną.
Wyszedłem z szatni witając się z resztą naszej nielicznej brygady i zacząłem krążyć miedzy stolikami. Nie było pusto, wręcz przeciwnie. W niewielkim pomieszczeniu zgromadziła się spora ilość klientów. Pewnie przez płacz nieba czy też aniołów.
Sam czułem się dziś wyjątkowo dobrze.
Dzień zacząłem dość pozytywnie nie myśląc ani przez chwile o stracie swojej miłości.
Coś podpowiadało mi, że będzie to dobra doba.
Sądziłem tak dopóki jedni z ostatnich klientów nie znaleźli się w pomieszczniu.
Była to grupa nastolatków, najpewniej należących do jakiegoś wspólnego klubu, ponieważ nie wyglądali na bliskich przyjaciół. Mogli mieć około szesnastu lat, a każdy z nich zdawał się być skrajnie inna osoba.
-Zanieś kartę, dzieciaku. - Poinstruował mnie brązowo włosy pracownik będący jednocześnie moim najlepszym - Na równi z Toi- Przyjacielem.
Podniosłem dwie zszyte książeczki zapełnione zdjęciami i opisami następnie ruszając w stronę zajętego stołu przy którym siedziała garstka nastolatków.
-Witajcie w Coffee Paradise. - Powiedziałem przybierając na twarz idealnie wyćwiczony uśmiech.
Gdzieś przemknęła mi myśl, że robię to samo, co jak niegdyś sądziłem robi Doi.
Nie, nie robi. Blondyn ze swoim promiennym wygięciem warg jest najszczerszą osobą, która kiedykolwiek chodziła po ziemi.
Naiwny anioł ściągnięty do naszego świata.
- To są karty dla was. - Położyłem wspomniane przedmioty na stół przed dzieciakami.
Do grupki zaliczały się trzy dziewczyny i dwójka chłopaków. Wszyscy byli w granatowych, szkolnych mundurkach, jednak miałem wrażenie, że potrafię przejrzeć styl każdego z nich poprzez naszyjniki, rzemyki czy też pieszczochy. Kiedy wszyscy zwrócili wzrok w moją stronę chciałem odejść, jednak coś mi nie pozwalało.
Ciemny, smutny wzrok jednej z dziewcząt. Wbity w moja twarz i dziwnie szydzący. Tak jakby jego właścicielka chciała powiedzieć '' Spójrz na siebie, na to kim teraz jesteś. '' Tak jakby chciała dać mi do zrozumienia, ze zna mnie na wylot i jestem jej zdaniem nikim. Na chwile przestałem oddychać doskonale wiedząc kim jest dana dziewczyna.
- Wszystko w porządku? Zbladłeś. - Zauważył Kobo, który znikąd pojawił się przy stoliku. Spojrzał przepraszająco na wszystkich zebranych, którzy z niepokojem wpatrywali sie w nasze twarze.
Moją przestraszoną i zszokowaną jak również cichej nastolatki, która aż zionęła nienawiścią i pogardą.
-Dobrze. - Odparłem cicho zrywając kontakt wzrokowy. - Przepraszam. - Dodałem kierując swoje słowa do zaniepokojonych nastolatków. - Powiedzcie, gdy będziecie gotowi złożyć zamówienie. - Poprosiłem niemal nieświadomie wypowiadając słowa po czym odszedłem czując na ramieniu uścisk cieplej dłoni bruneta.
-Co jest? Źle się czujesz? Kim była to dziewczyna?- Dopytywał prowadząc mnie w stronę jednego z baristów. Spojrzałem za siebie, jednak w tej chwili nie było nikogo do obsłużenia.
- Słabo mi się zrobiło, ale już jest ok. - Mruknałem nie chcąc więcej tłumaczyć. Wpatrywałem się w nieświadomego bruneta, który z przejęciem tłumaczył sytuacje Koki. Zerknałem również na Seki, która wepchneła mi szklankę do dłoni, po czym wróciła za kasę. - Jest w porządku, niech ktoś pomoże Sachi' emu, bo sam musi chodzić po sali... - Mruknałem nieswojo czując się w centrum uwagi. Gdy inni zajęć byli histerią dotyczącą mojego wyimaginowego przemęczania się westchnąłem upijając łyk wody. Po chwili uśmiechnąłem się z wdzięcznością do przyjmując pieniądze szatynki.
-Zrób sobie chwile przerwy. - Zasugerował Jiro, który do tej chwili pochłonięty był przygotowywaniem kawy. Pokręciłem głową, sygnalizując, ze takowej nie potrzebuje.
Nigdy nie lubiliśmy się z tym mężczyzna. Jego wiek był najbardziej zbliżony do mojego, jednak mimo to czułem się przez cały czas oceniany.
Szybko się ogarnąłem i wróciłem do gości. Minąłem sie z Sachim, który od dłuższego czasu przechadzał się po sali wyczekując jakiegoś polecenia. W tej chwili zaczął sprzątać zwolniony stolik, zaś ja ruszyłem do grupki nastolatków, pośród których od dłuższej chwili panowała cisza. Wziąłem głęboki oddech, zastanawiając się czy Kobo mógłby mnie wręczyć, jednak ten wciąż pochłonięty był cichym szeptem wymienianym z towarzyszką.
- Zdecydowaliście się już? - Zapytałem ponownie czując na sobie wzrok siostry Doi' ego. Wyjąłem z kieszeni podręczny notesik zapisując na nim niemal dziesięć pozycji po czym skłoniłem się lekko i ruszyłem do baristów. Podałem im jedna z list zaś druga zaniosłem do dwóch kobiet zajmujących się wyrobem deserów.
I naprawdę nie przesadzałem sądząc, ze po powrocie do obowiązków bez przerwy czułem na sobie wzrok młodszej siostry mojego byłego chłopaka.
* * *
Kawiarnie zamkneliśmy dokładnie o dziewiętnastej. Po posprzątaniu i przebraniu się ruszyliśmy z Kobo i Sachi na piątkowy podbój miasta. W okolicy było już nieco szaro, zaś latarnie świeciły się dodając miastu swego rodzaju czaru. Ludzie wciąż kręcili się miedzy alejkami jednak nie zwracaliśmy na nich uwagi.
Niedługo później znaleźliśmy się w jednym z droższych, ale należącym do ulubionych Kobo, klubie. Miał w sobie coś, co przyciągało co weekend wielu gości. Po obietnicy, ze będę trzymał się starszych i kontrolował pity alkohol weszliśmy do środka. Mój wzrok od razu powędrował w stronę baru, jednak mimo moich intencji zaczęliśmy przepychać się niedaleko miejsca dla VIP' ów by dotrzeć do stolika zajmowanego przez znajomych naszej koleżanki. Po szybkim przedstawieniu się ruszyłem wraz z młodym chłopakiem po alkohol. Był jedynie kilka centymetrów wyższy ode mnie, jego ciemne włosy były krotko przystrzyżone, zaś oczy czujnie mierzyły otaczających nas, pochłoniętych tańcem ludzi. Nie mógłbyć ode mnie starszy o więcej niż trzy lata.
Kiedy dotarliśmy do baru niosłem w sobie wrażenie, że będzie to świetny wieczór.
Chyba nie mogło być bardziej mylne.
* * *
Czułem jak chaotycznie składane pocałunki na mojej szyi pną się coraz wyżej i wyżej podczas gdy wargi drobnej, krótko ściętej dziewczyny miażdżyły moje własne w mocnym pocałunku.
Kochałem ten stan bycia uwiezionym pomiędzy dwoma ciałami.
Oderwałem się od ust dziewczyny, chichocząc w pijackim amoku, kiedy moja broda została pociągnięta w górę by wyższy ode mnie mężczyzna mógł również zasmakować pocałunku ze mną. Był inny niż ten wcześniejszy, bardziej zaborczy i agresywny.
Oboje byli obcokrajowcami i zdawali się być dobrymi przyjaciółmi co w tej chwili zdawało się być dla mnie czymś absurdalnym.
- What's your name? - Zapytała dziewczyna z nieznanym mi akcentem. Schyliła się mocno, przez co jej piersi zderzyły się z moim torsem. Chwile zajęło mi pojecie tego, ze pytanie zostało skierowane do mnie. Dłonie mężczyzny zsunęły się na moje biodra, zaś muśnięcia warg spowrotem skierowały się w dół, podczas gdy otarł się o moje pośladki.
-It's a secret. - Odparłem, niepewny czy dobrze złożyłem zdanie. Kobieta zdawała się jednak wiedzieć co mam na myśli. Pociągnęła moje dłonie w swoja stronę śmiejąc się do mężczyzny stojącego za mną. Mój wzok mimowolnie spotkał karcące spojrzenie Kobo, rzucane w moja stronę.
Nie puszczaj się na prawo i lewo - Przypomniałem sobie jego słowa, jednak nie sądziłem, żebym faktycznie to robił.
Już chciałem zaproponować im bardziej ustronne miejsce, kiedy mój nadgarstek został pochwycony przez silną, lekko opaloną dłoń, zaś ja zostałem wyrwany ze swojego małego, pijackiego raju.
Potknąłem sie po chwili lądując w ramionach nowoprzybyłego. Podniosłem głowę by okrzyczeć Kobo jednak w tej samej chwili moje zamglone oczy spotkały się z pięknymi, niebiesko-szarymi tęczówkami, które zwykłem widzieć przez kamerkę internetowa.
- Doi. - Wychrypałem zaciskając pięści na koszuli mojego byłego chłopaka, który stał przede mna i ze swoim zmartwionym, rozczarowanym wzrokiem zdawał się być bardziej realny niż kiedykolwiek wcześniej.
Końcówka najlepsza. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńNie. Nie. Nie. Czemu w takim miejscu? Nie. Nie. Nie... Ayo nie lubić takich zakończeń (;.;)
OdpowiedzUsuńWeny!
a gdzie dalej? Give me more !
OdpowiedzUsuńi to na jutro !
Przyjechał Romeo do swej Julii <3. Jestem ciekawa jak sprawy się dalej potoczą.
OdpowiedzUsuńPozderki i weny życzę :).
W takim miejscu? ;-;
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział, ten bardzo mi się podobał <3
Weny i czasu
Od razu pomyślałam że ta dziewczyna w kawiarni to siostra Doi'ego :o i o mój boże, nigdy nie wybaczę ci tej końcówki! Jak można kończyć w takim momencie?! To okrutne ;^; Ja chcę już nowy rozdział! :< Teraz! :c ..kocham cie za to opowiadanie XD
OdpowiedzUsuńWitaj. Kiedy następną część?Boski koniec. Niemoge sie doczekać się ciągu dalszego
OdpowiedzUsuńpotworze, znowu przerywasz w takim fragmencie
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńOooooo Mamo *.* Kocham to opowiadanie! Wiem że to będzie nie miłe ale pośpiesz sięęęę z pisaniem następnego rozdziału :D :* ! Będę oczekiwać 6 części z niepochamowaną ciekawością ToT aaaaaaaaaaaaaaa ZaraZ umrę przez ciebie ^-----------^
OdpowiedzUsuńJAK MOGŁAŚ W TAKIM MOMENCIE PRZERWAĆ TEN CUDNY ROZDZIAŁ?
OdpowiedzUsuńDlaczeeeego ;-;
A ja już liczylam na trójkącik...
Doi! Zobacz co się stało z Haru! TWOJA WINA
Przeczytałam całe opowiadanie w jedną noc.
OdpowiedzUsuńI grzecznie proszę - daj następny rozdział! ;__;
Strasznie mi źle, że przerwałaś w takim momencie i cały czas zastanawiam się co powie do Haru Doi. I Doi do Haru. I co będzie dalej.
Następny rozdział, błagam. ;_;
Kocham twój styl pisania. Twoje pomysły, wszystkio.
OdpowiedzUsuńDziękuje że jeszcze się nie poddałaś i dalej tu piszesz. Mam nadzieję że jeszcze długo pociągniesz:-P
Czekam na kolejny rozdział.
Po prostu zżera mnie ciekawość.
O, rajciu...! Tego żem się nie spodziewała... .___. Nie chcę Cię poganiać, ale... KIEDY BĘDZIE KOLEJNY ROZDIAŁ?!?!?! Och, jejku... chyba za bardzo się ekscytuję, hehe. :D Ale i tak pragnę tego rozdziału, więc wstaw go szybciutko i niech mój umysł przestanie świrować! Yaoilover-chan ( jak to ma w zwyczaju mawiać ma przyjaciółka), nie może się już doczekać! >w<
OdpowiedzUsuńZabiję Cię... poprostu Cię zabiję!! W takim momencie?! Serio??
OdpowiedzUsuńNo trudno, będę musiała to jakoś przeżyć i kupić więcej meliski heh
To nie zmienia faktu, że kocham Twojego bloga i przeczytałam wszystko co się na nim znajduje, a to opowiadanie jest moim ulubionym hihi~
Życzę weny i bierz się Hoshi do pracy bo musisz ugasić moje i innych pragnienie c:
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?!?!
OdpowiedzUsuńTo niebezpieczne dla zdrowia czytelnika xDD
Mam nadzieję, że szybko wrzucisz nowy rozdział, chyba, że chcesz mieć zdrowie czytelników a sumieniu :)
Życzę weny i wytrwałości, żebyś skończyła tego bloga, bo jest genialny <3
Czytam sobie, czytam i mam już przeczytane wszystko z tego bloga i... jest świetnie, cudownie i nie można się oderwać. Praktycznie cały dzień mi zleciał, ale nie żałuję. ^^ Tylko nie mogę się doczekać dalszych części. :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania wprowadzaja mnie w taki magiczny nastroj *^* nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ☆☆ mam nadzieje ze w swieta jak bedziesz miec troche czasu to dodasz tak bonusowo c: kolejny rozdzial 🐼🐇 podziwiam cie ze potrafisz pisac takie swietne opowiadania x33 ! Twoj blog jest moim pierwszym I ulubionym ^-^ zycze duszo weny I wytrwalosci ~🌸🌸 chciala bym cie kiedys poznac cc:
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będzie okazja x3
UsuńNa spotkanie fanowskie za mało ludzi x3
Ale jak będziesz w Trójmieście to pisz ;*
Codzinnie sprawdzam bloga, czy może pojawiło się coś nowego...ale ten rozdział jest genialny i omatko...proszę dodaj kolejny, moje serce cię prosi, nie mogę się skupić nawet na czymś innym!;---; życzę weny i mam nadzieje na długą i mimk wszystko namiętną rozmowę Haru I Doi'ego w przyszłym rozdziale!����chociaż pewne i tak się nie doczekam ��������
OdpowiedzUsuńM.Katsura
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHoshi za ile rozdział :c?
OdpowiedzUsuńM.Katsura
Genialne! Poprostu nie da się tego opisać słowani. Mam nadzieję że ciąg dalszy pojawi się jak najszybciej. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWychodzę ma chwilę z pokoju a siostra usuwa mój komentarz jak niemiło :((((( No, ale co ja poradze :/ Ups...Haru-chan się tego nie spodziewał ^^ ~Luśka
UsuńŁał, piszesz tak świetnie że trudno odciągnąć się od Twojego bloga. CU-DO-NY! Przeczytalam "Stay" w godzinke nie dowierzajac że nareszcie znalazłam coś dla siebie! Czekam z niecierpliwoscia i pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial ;__;
OdpowiedzUsuńBłagam, wstaw kolejny rozdział, bo chyba umrę przed laptopem :c Codziennie wchodzę i sprawdzam, czy już go nie wstawiłaś. Gdy Doi wyjechał to płakałam ;c Jeszcze żaden blog nie wywołał we mnie tyle emocji, dlatego z niecierpliwością, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Sumire ^^
Sumire ten sam feels
OdpowiedzUsuńWiedziałam że wróci. Pewnie teraz ochrzani Haru za to jak się zachowuje. Naprawde super! Z kazdym rozdziałem piszesz coraz ładniej.
OdpowiedzUsuńDroga Autorko!
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania, więc mam nadzięję, że gdy następnym razem wejdę na twój blog to zobaczę nowy znak, że jest cały czas jest przez Ciebie, Hoshi, prowadzony. Tak więc będę nadal cierpliwie go śledzić :). Proszę, nie daj się pokonać żadnym przeszkodom.
Powodzenia ^^ A.
Rozdział chcemy!!!
OdpowiedzUsuńNo no Hoshi-chan.. Twoje umiejętności rosną z każdym nowym rozdzialikiem. Chce ci jednak zwrócić uwagę na gramatyczne błędy które liczę, ze pojawiły się z racji marnych warunków do pracy. ..albo po prostu musze nauczyc sie lepiej czytac ze zrozumieniem.. W przyszłości chętnie też przeczytalabym zupełnie inna historie twojego autorstwa, albo jakiegos malego oneshota. A na dana chwile zycze dużo weny i chęci. Czekam z niecierpliwością!! (>'-')>
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno cóż puszcza się na prawo i lewo... ale chwila od tamtej rozmowy z Doim minęły dwa lata? wrócił i został go w takiej sytuacji, ojć czy Kobo skontaktował się z nim aby pomóc?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia