Dreamer - Rozdział 10


(...)Czułem palce przesuwające się powoli po mojej szyi. Próbowałem wstać i uciec jednak czułem jak mój oprawca przenosi lewą rękę na moje ramie, ściskając je tak mocno, że nie miałem szansy wyrwać się. Zimne palce prawej dłoni przeniosły się na mój policzek. Nieznajomy wciąż siedział za moimi plecami, przez co nie mogłem odwrócić się, by zobaczyć jego twarz. Byłem pewien, że był mężczyzną. Dłoń spowrotem zjechała na moją szyję i mocno się na niej zacisnęła. Towarzysząca snom gra na skrzypcach gwałtownie się zakończyła, przerwała. Moje oczy zamknęły się... 

Gdy dalsza część snu zakończyła się, niemal automatycznie otworzyłem oczy oddychając szybko. W okół mnie było całkowicie cicho, ale dość jasno. Najpewniej był już ranek. Przetarłem twarz i w tej samej chwili zastygłem w kompletnym bezruchu. Moje policzki były nieco wilgotne, co dotychczas się nie zdarzało. Podniosłem skopaną pościel i dość agresywnie przetarłem moje policzki. Starając się zapomnieć o chwili słabości podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki przebrać się i odświeżyć. Szybko zrobiłem co zrobić miałem i zawędrowałem do kuchni. Potem wraz z jogurtem truskawkowym i łyżeczką ruszyłem do salonu, na kanapę. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, było blisko godziny czternastej, więc miałem jeszcze trochę czasu przed spotkaniem z Doi'm.
Starałem się o tym nie myśleć, jednak cieszyłem się, na spotkanie z nim. Wcale nie zamierzałem go wykorzystać, okraść czy po prostu zranić. Stał się dla mnie naprawdę ważny, a ja powoli przyswajałem do siebie ten fakt. Wydawał mi się osobą, która ciągle się uśmiecha, która nie ma problemów. Ale on tak naprawdę po prostu się nimi nie przejmował. Wydawało mi się, że patrzy jedynie w przyszłość, przeszłość zostawiając za sobą.
Był jedyny w swoim rodzaju, nie czułem się przy nim gorszy, mniej wartościowy dla świata. Z Doim czułem się po prostu dobrze i mimo początkowej niechęci teraz chciałem być kolejną osobą, której posyłał swój prawdziwy uśmiech, a nie ten specjalnie wyćwiczony na scenę.
*     *     *
W prawdzie do parku spóźniłem się jakieś dziesięć minut, jednak czekający na mnie blondyn nie wydawał się zły, może jedynie nieco zniecierpliwiony. Od razu w oczy rzucił mi się kaptur zarzucony na głowę. Pewnie nie chciał by ktokolwiek go poznał. Na szczęście było na tyle zimno, że ten fakt nie wydawał się nikomu dziwny.
Ku mojemu ogólnemu zdziwieniu, na przywitanie zostałem delikatnie przytulony.
-W końcu znów cię widzę. - Zaśmiał się cicho Doi, po czym odsunął się na odległość ramienia, co nieco mnie zasmuciło. Gdy zdałem sobie sprawę z tego uczucia, od razu odsunąłem się jeszcze trochę i przeniosłem wzrok na małego towarzysza piosenkarza. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, ale bałem się, że blondyn zwróci na niego uwagę, przecież starałem się nie pokazywać uczuć. Doi faktycznie zauważył zmianę na mojej twarzy, jednak skwitował ją jedynie podobnym gestem. Gdy ukucnąłem obok psiaka on zrobił to samo.
-Twój? -Zapytałem od razu, patrząc na niewielkiego pieska, który od razu zaczął mnie obwąchiwać.
-Tak, od niedawna. Nazywa się Toi. - Wyciągnął dłoń i poprawił czerwone ubranko psiaka.
-Ile ma?
- Osiem miesięcy. - Odpowiedział i wstał. Od razu zaczął ciągnąć mnie do góry za kaptur, jednak nie potrafiłem się powstrzymać przed pogłaskaniem Toi i zmolestwaniem jej uszu.
-A jaka rasa?
-Cavalier King Charles Spaniel. - Wyrecytował, na co aż podniosłem głowę, by na niego spojrzeć.
-Jak Ty... To zapamiętałeś? - Patrzałem na niego zdziwionymi oczami. Z całej nazwy potrafiłem powtórzyć jedynie 'Spaniel'. W końcu oderwałem się niechętnie od psa i wstałem.
- Tak jakoś. Chodźmy, bo wszyscy zmarzniemy, stojąc tak w miejscu. - Zadecydował, a mnie nie pozostało nic oprócz posłuchania Go.
Chodziliśmy po uśpionym parku jakieś czterdzieści pięć minut. Rozmawialiśmy głównie o naszym podejściu do świąt. Przy okazji ponownie złożyliśmy sobie spóźnione życzenia. Nawet nie zauważyłem kiedy udało mi się uprosić Doiego o smycz Toi, dzięki czemu to ja ją prowadziłem. Była naprawdę ładna i zadbana. Chociaż blondyn wyznał mi, że jego rodzina bardzo jej nie lubi. Doszedłem więc do wniosku, że to Doi musiał o nią dbać. Właśnie on po jakimś czasie zadecydował, że pójdziemy się do niego ogrzać. Sprzeciwiałem się aż do momentu, w którym zauważyłem, że niewielki piesek drga z zimna. Nie miałbym sumienia pozwalając jej dalej się męczyć.
Byłem trochę zaciekawiony, gdzie może mieszkać Doi, ten od razu ostrzegł, że od pół roku mieszka z rodzicami, by mieć bliżej do innych członków zespołu.
Miejscem jego zamieszkania okazał się niewielki, jednorodzinny domek. Na zewnątrz był kremowy z ciemno brązowym dachem.
Wchodząc do środka byłem trochę przestraszony, ale nie pokazywałem tego po sobie. Tai od razu zaszczekała, okazując tym samym swoje przybycie. W chwili ,gdy odwieszaliśmy kurtki z pomieszczenia obok wyszła zdezoriętowana kobieta, której oczy od razu spoczęły na mojej osobie. Miała ona ciemne włosy, sięgające nieco poza ramiona. Były podobnej długości do moich. Jej twarz wyglądała młodo, chodź najpewniej jej właścicielka była matką Doi'ego.
-Szybko wróciłeś, myślałam, że coś się stało. - Powiedziała od razu, odrywając odemnie na chwilę wzrok. Wyglądała na osobę poważną, rzadko się uśmiechającą, dlatego zdziwiłem się, gdy kąciki jej warg uniosły się do góry.
- Wszystko w porządku, po prostu jest bardzo zimno. To Haru. - W tej chwili wskazał na mnie, przez co znowu poczułem na sobie nieprzyjemny wzrok. - To moja mama. - Tym razem jego słowa skierowane były do mnie. Przywitałem się grzecznie z kobietą, po czym postanowiliśmy zrobić sobie herbatę.
Gdy matka Doiego zniknęła z zasięgu naszego wzroku, a Ja zamierzałem ruszyć za chłopakiem poczułem na sobie kolejny wzrok. Spojrzałem za siebie, na schody. Na jednym z dolnych stopni stała młoda dziewczyna. Mogła mieć z 14 lat. Miała duże brązowe oczy które.. Były przeraźliwie smutne, niemal puste. Patrzyła na mnie, jakbym jej zabrał najcenniejszą rzecz na świecie. Jakbym odebrał jej to co najbardziej kochała, ale wiedziałem, że to nie o to chodzi.
-Chodz Haru. - Usłyszałem prośbę z kuchni, jednak czułem się jak marionetka. Dziewczyna wydawała się hipnotyzować swoim smutkiem. Nagle opuściła głowę, nie zrywając kontaktu wzrokowego. - Zrobiłem herbatę. - Tym razem Doi wyszedł z kuchni, gwałtownie oderwałem wzrok od młodszej i spojrzałem na chłopaka, który najpewniej był jej bratem.
-Już, idę. - Uśmiechnąłem się, a moje myśli ponownie wróciły do piosenkarza, który złapał mnie za rękę by pociągnąć do kuchni.
Wciąż czułem na sobie parę smutnych oczu.
__________________________________________________

Psiak Doi'ego :3
Przy okazji...
Wiem, że wcześnie... Ale jedzie ktoś na koncert Miyaviego? ;3

Komentarze

  1. Będę pierwsza czy nie? >.> Uroczy rozdzialik, dużo opisów - to, co Liski lubieją najbardziej! Ciekawi mnie motyw ze smutną dziewczynką, no i zastanawiam się, kiedy rozpocznie się jakiś romans xddd Ach, ta niepewność xd Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział zaglądam tu codziennie i bardzo się cieszę z tego rozdziału :-D:-D:-D Czekam na kolejne rozdziały XD Możliwe żesię wybiorę na koncert <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam..i czekam i w końcu się doczekłam ! ;3 Ta dziewczynka jest przerażająca... ciekawe o co chodzi ^.^
    Mam też nadzieję, że w końcu u nich coś zaiskrzy :D Czekam na c.d :)
    Na koncert niestety nie ma wystarczających środków ... :/ Cóż..nie będziemy się użalać ^ ^
    Weny i pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) nie mogłam znaleźć do Ciebie kontaktu więc piszę tutaj. Mam taki romans mały do Ciebie jako do fanki yaoi. Studiuję psychologię i chciałabym się bliżej przyjrzeć fenomenowi tego gatunku wśród dziewcząt. Zechciała byś mi może trochę o tym opowiedzieć? Póki co swoją wiedzę o yaoi i osobach się nim interesujących jedynie z obserwacji podczas imprez konwentowych bądź czytając blogową twórczość fanek. Jeśli masz ochotę mi o tym poopowiadać - napisz proszę na mój adres: katarakta37@gmail.com.
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jaki piękny piesek !! *.* Kocham! Zastanawiam się jaka historia wiąże się z dziewczynką :D Czekałam na ten rozdział tak długo ach i wreszcie się doczekałam. Fajny naprawdę, kurde już nie mogę się doczekać następnego :3 :D A tak wgl OSOBA NADE MNĄ ma bardzo ciekawy nick :) Katarakta .. hmm nie jest to przypadkiem choroba oczu polegająca na ślepocie >?

    OdpowiedzUsuń
  6. A i wejdź proszę w ustawienia i wyłącz weryfikację obrazkową :3 Na komórce nie da się komentować muli strasznie :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, źle spojrzałam i przeczytałam, że mam ją włączyć ><
    Się główkuję jak mam to zrobić kiedy już jest włączona..
    Idę wyłączyć.. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy ciąg dalszy? ;D Juz sie nie moge doczekać.. czuje ten niedosyt.. Hihi ^^
    K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwww *.* piekne opowiadanie :3 czekam na dalsza czesc ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie! Tekst na ten temat na tak wysokim poziomie!

    Dziękuje i pozdrawiam. p.s. Czekam na więcej:)

    moja strona ... http://e-smycze.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. We are a group of volunteers and starting a new scheme in our community.
    Your website offered us with valuable information to work on. You have
    done a formidable job and our whole community will be grateful to
    you.

    Here is my web page :: 搜尋優化

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    te sny mnie przerażają, czemu była taka smutna siostra Doiego?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz